Film, którym otworzyliśmy tegoroczny Netia Off Camera Festival to inteligentna komedia o społeczeństwie hiszpańskim.
Gonzalo Tamayo (Gonzalo Delgado) prowadzi życie pozbawione wielkich trosk. Na co dzień udziela lekcji małemu Antonio, przy okazji prowadząc ze swoim uczniem „poważne” rozmowy. W jego życiu jest także miejsce na muzykę, miłość i ból egzystencjalny. Ten ostatni związany jest z próbą dokonania aktu apostazji. W kraju, który wynalazł inkwizycję okaże się to nad wyraz skomplikowanym zadaniem.
Choć Federico Veiroj pochodzi z Urugwaju, film aż pulsuje od hiszpańskiego rytmu.
Zmagania „Gonzy” z Kościołem Katolickim, uwikłaniem tej instytucji w iberyjską codzienność i życiem samym w sobie mają tu swój latynoski smaczek. Niby bywa poważnie, ale w gruncie rzeczy wszystko odbywa się na luzie, w pełnym słońcu. Przemycenie poważnych tematów przychodzi autorowi gładko i z uśmiechem na ustach. Wyobraźmy sobie Krzysztofa Zanussiego zmagającego się z apostazją w polskim kinie moralnego niepokoju. Boli, prawda? U Veiroja tę samą myśl przełykamy przy okazji naprawy spłuczki w WC i kradzieży płyt rockowych.