RSS

Archiwa tagu: historia Ameryki

Krew i burza. Historia z Dzikiego Zachodu – Hampton Sides

Krótko za Fort Leavenworth skończyły się ostatnie pola kukurydzy i wioski będące przyczółkami amerykańskiej cywilizacji. Przed żołnierzami stanął otworem potężny kraj. Przez następne tysiąc dwieście kilometrów mieli oni nie ujrzeć żadnych domów i osad. Weszli na pustkowie często oznaczane na ówczesnych mapach jako Wielka Pustynia Amerykańska (…)

Wielkich Równin nie uważano wtedy za pełnoprawną część Stanów Zjednoczonych. Były to dzikie tereny, oficjalnie nazywane Wiecznym Pograniczem Indiańskim.

Od 1803 roku kiedy Thomas Jefferson odkupił od Napoleona francuską Luizjanę terytoria Stanów Zjednoczonych stale się powiększały. W 1821 roku doszło do aneksji hiszpańskiej Florydy a w latach trzydziestych do USA dołączył Meksyk. Dynamicznie wygrana wojna amerykańsko – meksykańska przyniosła nowemu państwu ogromne, dzikie terytoria do zasiedlenia.

Tereny te zwane Dzikim Zachodem oddzielały względnie ucywilizowane wschodnie stany od zamieszkałego przez osadników wybrzeża Pacyfiku. Dotarcie ze Wschodu na Zachód wymagało olbrzymiej wytrwałości i odwagi. W trasę ruszali przede wszystkim ludzie zwani „traperami”. Tylko oni wiedzieli jak przedrzeć się przez terytoria Indian nie tracąc przy tym majątku i życia.

Rejestr traperów, który na zlecenie Kongresu USA powstał w 1831 roku, tak opisywał ludzi gór: Ich życie jest pełne ryzyka i niedostatku […] prowadzących do przedwczesnego wyczerpania organizmu i niepełnosprawności. Niewielu z zaangażowanych w tę profesję dożywa wieku dojrzałego. Wykonują wyniszczającą pracę, żyją ubogo, a Indianie słyną z nagłych i gwałtownych wybuchów gniewu, podczas których nie oszczędzają ani przyjaciół, ani wrogów

Hampton Sides kreśli fascynującą historię Dzikiego Zachodu za azymut przyjmując legendarnego Kita Carsona. Urodzonego w Booneslick Missouri trapera znali i podziwiali wszyscy. Jego wyczyny opisywały ówczesne gazety i książki. Jedna z nich, choć mocno podkoloryzowana sama w sobie stała się legendą „Dzikiego Zachodu” opisując niezliczone potyczki Carlsona z okrutnym i dzikim plemieniem Navaho.

Sides dotarł do źródeł, detalicznie odtwarzając lata w których niezmierzona kraina potężnych Navaho przeszła w ręce białych osadników a dwa odległe wybrzeża Ameryki Północnej stały się jedynym rozległym państwem.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 28 marca 2022 w literatura 2021

 

Tagi: , , , , ,

Wrzask rebeliantów – S.C. Gwynne

O tej wojnie napisano tomy, a jednak autorzy wciąż do niej wracają. S.C. Gwynne podąża śladami jednej z legend konfliktu, Thomasa „Stonewall’a” Jacksona, nie bez powodu nazywająć go „geniuszem wojny secesyjnej”.

Biografia „Stonewall” Jacksona jest fascynująca. Służbista przewrażliwiony na punkcie regulaminów, nudny belfer, uznawany za jednego z najgorszych wykładowców na uczelni wojskowej. Teoretyk wykładający latami fizykę i nauki przyrodnicze. Zakompleksiony oficer skłócony z większością przełożonych, nie stroniący od słusznych, choć moralnie wątpliwych donosów.

Ten szary i nieciekawy człowiek przechodzi zdumiewającą metamorfozę po ogłoszeniu secesji. Staje się charyzmatycznym dowódcą i wybitnym strategiem. Pomimo obsesji przestrzegania regulaminów i twardej ręki w prowadzeniu regimentu żołnierze go uwielbiają. Szacunek podwładnych procentuje wyczynami, które przejdą do historii. Wyczerpujące marsze o głodzie i chłodzie, niewiarygodne braki w aprowizacji i uzbrojeniu są nieistotne w obliczu generalskiego rozkazu.

Przydomek „Stonewall” zyskuje już na początku wojny, stoicko raportując działania powierzonych mu oddziałów, które nie ugięły się w obliczu przytłaczającej siły przeciwnika. Taki pozostanie do końca.

Jackson w rozmowie ze swym kartografem Hotchkissem wypowiedział słynne zdanie: „Nigdy nie należy słuchać tego, co podpowiada strach” . Oczywiście kierowanie się podobną maksymą raczej nie wróżyło długiego życia.

Ich lica, włosy i odzienie oblepiał brud. Drapali się, najpewniej z powodu robactwa”. Wielu szło boso, w obszarpanych mundurach, które ledwo się trzymały. Z dziur w kiepsko pocerowanych czapkach sterczały tłuste włosy, co wyglądało nader komicznie. Poza tym południowcy cuchnęli. Przez wiele tygodni nie zdejmowali ubrań. Powiadano, że zwiastunem nadejścia sławetnej Armii Północnej Wirginii jest smród. Szczególnie uderzało to, jak bardzo wychudzeni byli żołnierze, ich wytrzeszczone oczy, zapadnięte policzki i klatki piersiowe.

Co zdumiewające, wszystkie wojskowe przymioty Jacksona stoją w jawnej opozycji do prywatnego życia. Dla żony i córek pozostaje ciepłym i pełnym empatii człowiekiem, nie stroniącym od szalonych zabaw i muzykowania.

Równie zadziwiający jest dysonans pomiędzy rozkazami jakie wydaje a poglądami prywatnymi. Osobę, która bez mrugnięcia okiem rzuca do krwawej walki kolejne zastępy żołnierzy stać na głęboką empatię:

 (…) niepodobna wyrazić, co czułem, gdy wreszcie wszystko się skończyło, gdy się rozejrzałem i nadeszły łzy. Och, obym więcej nie oglądał podobnych widoków. I pomyśleć tylko, że cywilizowani ludzie zabijają się nawzajem jak bestie; że też najwyższy nasz Władca nie położy temu kresu.

Biografia Jacksona obfituje w szczegółowe opisy bitew i strategii armii konfederackich. Szersze spojrzenie na wojenne strategie udowadnia jak ważną osobą dla „Południa” był Thomas Jackson i jego Armia Północnej Wirginii. Generał jest uosobieniem tej wojny – urodzony w Wirginii, która opowiadała się za Unią aby skończyć w objęciach Konfederatów. Zwolennik zdecydowanych działań siłowych i jednocześnie człowiek ubolewający nad okrucieństwem.

A co z tytułowym wrzaskiem? To fakt historyczny, znak firmowy armii Jacksona:

Sto metrów od wroga nacierająca brygada przyspieszyła, pognała, wydając z gardeł wysokie, świdrujące wycie buntowników. Ludzie Longstreeta mówili potem, że brzmiało to jak „czterdzieści tysięcy żbików”. Rebelianci pokonali bagna, ruszyli w górę wzniesienia i nagle przedarli się do artylerii. Wtedy linie federalnych, którzy wytrzymali tyle kolejnych natarć, zaczęły się rwać.

 

 

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 23 grudnia 2021 w literatura 2021

 

Tagi: , , ,

Najlepsi kowboje, którzy polecieli w kosmos – Tom Wolfe

Zanim program podboju kosmosu rozpoczął się na dobre, w Muroc nieopdal pustyni Mojave powstała baza lotnicza. Ćwiczenia bojowe odbywały się tutaj już od 1933 roku. To tutaj zaczęto testować pierwsze amerykańskie odrzutowce, w tym „latające skrzydło”, myśliwiec Northrop.

Baza Edwards obrosła legendą i stała się kuźnią talentów lotnictwa wojskowego. Była też miejscem, w których statystyki tragicznych wypadków lotniczych przebijały sufit a w bazie istniała stała funkcja oficera dostarczającego tragiczne wiadomości młodym wdowom.

Kowboje z Edwards mieli swój kodeks i swoje rytuały. Program lotów kosmicznych początkowo traktowali z pogardą, kontestując bierną rolę pilota nie mającego wpływu na lot i trajektorię rakiety. Z czasem jednak zrozumieli, że lot w Kosmos to przepustka do narodowego panteonu.

„[kosmonauta] z podkurczonymi nogami, praktycznie bez możliwości wykonania jakiegokolwiek ruchu, leżał sobie na plecach jak w maleńkim stalowym naparsteczku. Czuł się niczym figurka z porcelany zapakowana w pudełko pełne miękkiej pianki. Twarz miał zwróconą ku niebu, ale nic nie widział, bo nie było tu okna. Po lewej i po prawej stronie, nad głową, miał tylko dwa małe iluminatory. Prawdziwe, lotnicze, okno i luk miały być zamontowane dopiero w następnej kapsule”

W październiku 1957 roku Amerykanom zaczęło się spieszyć. Sputnik na orbicie ziemskiej wywołał panikę w Kongresie. Podejrzewano, że rakiety z CCCP na burcie będą zrzucać bomby atomowe z orbity wprost na amerykańskie miasta. Politycy sypnęli groszem na program MISS („Man in Space Soonest” czyli „Człowiek w kosmosie jak najszybciej” :). Wyścig zbrojeń w kosmosie stał się faktem.

Program Merkury był możliwy do realizacji wyłącznie dzięki najnowszemu wynalazkowi, to jest dzięki zaistnieniu szybkich komputerów elektronicznych. W tym miejscu nasuwała się analogia do wielkiego Admirała Mórz, do samego Krzysztofa Kolumba. Tak, bo Kolumb śmiał wyruszyć na wyprawę przez Atlantyk tylko dzięki najnowszemu wynalazkowi jego czasów, dzięki kompasowi magnetycznemu. Przedtem, nawet podczas najdłuższych podróży, wszystkie statki trzymały się blisko masywów lądowych. Podobnie wystrzelenie człowieka w kosmos na chybcika, aby prędzej, bez szybkich komputerów, było rzeczą nie do pomyślenia.

Takie komputery weszły do produkcji dopiero w roku 1951, a już w roku 1960 inżynierowie wymyślali komputerowo sterowane systemy kierowania rakiet w przestrzeni kosmicznej, już montowali komputery w silnikach,

Tom Wolfe prześledził początki programu kosmicznego od wymyślonego przez Von Brauna „projektu Adam” po program Merkury i misje Apollo. Jego uwaga skupiła się na ludziach – bezgranicznie odważnych, nadludzko odpornych na fizyczne przeciążenia i niewygody pilotach. „Najlepsi kowboje” to fantastyczny dokument o czasach zimnej wojny i pogoni za sukcesem w Kosmosie, który zdyskredytuje starania przeciwnika, o maszynach bijących rekordy prędkości a nawet o kolonii szympansów uczestniczących w projekcie Merkury. Podobno w rakiecie stresowały się mniej niż ludzie.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 28 kwietnia 2021 w literatura 2021

 

Tagi: , , , , ,

Ogar piekielny ściga mnie – Hampton Sides

Czwartego kwietnia 1968 roku. Pastor King wybiera się na kolację. Wkłada świeżą koszulę i stonowany krawat. Grupa najbliższych współpracowników zbiera się przy limuzynie kiedy Martin Luther wraca do pokoju 306 po płaszcz. Śmiertelna kula dosięga go na progu motelu Lorraine.

Trzeci kwietnia 1968 roku. James Earl Ray przyjeżdża do Memphis. W telewizji zobaczył Kinga stojącego na tle drzwi z numerem 306 motelu Lorraine, jednego z nielicznych miejsc gdzie w mieście przyjmują kolorowych. Ray wynajmuje pokój w obskurnej ruderze naprzeciwko. Z zadowoleniem stwierdza, że okna łazienki jest idealny widok na pokój Kinga.

Po oddaniu jednego strzału Ray w pośpiechu opuścił ruderę, wsiadł do białego Mustanga i nie zatrzymywany przez nikogo odjechał.

Kilka przypadkowych zdarzeń zdecydowało o tym, że FBI wpadło na trop zabójcy. Bezprecedensowy pościg za mordercą prowadziło ponad trzy tysiące agentów i kosztował dwa miliony dolarów. Dla FBI znalezienie samotnego zamachowca stało się kamieniem milowym w jej historii i dowodem na siłę urzędu federalnego pod egidą J. Edgara Hoovera.

Hampton Sides przedstawił zamach na MLK w brawurowy sposób, wychodząc poza schemat dokumentu o współczesnej historii.

„Ogar piekielny ściga mnie” to thriller non-fiction, szczegółowo przedstawiający sylwetki „bohaterów”, motywy i samo śledztwo prowadzące od Memphis po Lizbonę i Londyn.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 17 marca 2021 w literatura 2021

 

Tagi: , , ,

Czas krwawego księżyca – David Grann

W XIX wieku agresywnie rozwijające się osadnictwo białych ludzi wypchnęło plemię Osage z ich natywnych terenów na wielkich równinach po zachodniej stronie Mississippi. Amerykańskie władze przeniosło Indian do Oklahomy.

Theodore Roosevelt nie omieszkał zapowiedzieć, co spotka Indianina, który odmówi przyjęcia działki: „Pozwolimy mu, jak tym białym, którzy nie pracują, zniknąć z oblicza ziemi, której zawadza”

W 1907 roku jako zadośćuczynienie za utracone żyzne ziemie doliny Mississippi każdy z członków plemienia Osage otrzymał 266 hektarów marnej jakości nieużytków w Oklahomie. Koczownicze plemię zostało skazane na wyginięcie na bezwartościowych rubieżach Ameryki.

Ale nieoczekiwanie rubieże te okazały się droższe od złota.

Początek XX wieku przyniósł rozwój przemysłowy, którego symbolem stała się ropa naftowa. Rozwój branży wydobywczej i rosnący popyt na paliwo oznaczał poszukiwania kolejnych lukratywnych działek. Ziemie Osagów okazały się jednym wielkim polem naftowym. Z dnia na dzień Indianie stali się bogaczami. I raz jeszcze stali się ofiarą chciwości białych ludzi.

Kolejne lata przyniosły rosnącą krzywą zgonów wśród indiańskich posiadaczy ziemskich. Kiedy sprawą zainteresowały się władze federalne, wielu rodowitych Indian już nie żyło a ich majątkami zarządzali anglosascy spadkobiercy.

Wybitny historyk Louis F. Burns zauważył: „Nie znam ani jednej rodziny Osagów, która nie straciłaby przynajmniej jednego krewnego z powodu udziałów w ziemi”

Czas krwawego księżyca. Zabójstwa Indian Osagów i narodziny FBI” to historia naiwności Indian i chciwości białych. To także opowieść o początkach federalnej służby pod dowództwem młodego i chorobliwie ambitnego urzędnika – J. Edgara Hoovera.

O ile dochodzenie w sprawie morderstw w hrabstwie Osage zostało przez J. Edgara Hoovera wykorzystane, by zareklamować biuro, o tyle seria sensacyjnych przestępstw z lat trzydziestych XX wieku podsyciła publiczne lęki i umożliwiła mu przekształcenie organizacji w potężne siły porządku, jakie znamy do dzisiaj.

 

 

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 4 listopada 2020 w literatura 2020

 

Tagi: , , , ,

JFK Ostatni Dzień – Francois Forestier

Przed wyjściem z apartamentu Kennedy odwrócił się do żony i rzekł: „Zabicie mnie byłoby w sumie bardzo proste. Wystarczy w jednym z budynków zająć pozycję z karabinem wyposażonym w celownik i nikt nie będzie mógł nic zrobić”. To były jego autentyczne słowa.

W pierwszym akapicie książki kula dosięga głowy 35-go prezydenta USA rozbryzgując wokół odłamki jego czaszki.

film Zaprudera miał stać się kluczowym materiałem w sprawie zabójstwa Kennedy’ego. Na 486 klatkach przesuwających się z prędkością 18 klatek na sekundę (trochę mniejszą niż w kinie – 24 klatki na sekundę) Zapruder zarejestrował wszystko. Uderzenie, pierwszy pocisk, drugi, eksplodującą czaszkę, tryskającą krew, ślad po kuli. Kluczowe dwadzieścia sześć i pół sekundy. Klatka 313 poraża. Ten obraz wstrząsnął całym światem. Ukazywała białą substancję tryskającą z głowy najpotężniejszego człowieka na świecie i na zawsze zacierającą jego uśmiech.

 

Strzały z czwartego piętra składnicy książek w Dallas są jednocześnie straszliwym piętnem amerykańskiej historii i początkiem teorii spiskowej obrastającej w kolejne legendy. Francis Forestier podąża za prezydentem w jego ostatnim dniu bacznie rozglądając się na boki. Opisuje panującą atmosferę bezpardonowo przedstawiając poszczególnych uczestników dramatu – od JFK po J.E. Hoovera i przyszłego 36. prezydenta, teksańczyka Lyndona B. Johnsona.

Książek o zamachu w Dallas wydano setki jeśli nie tysiące. „JFK Ostatni dzień” nie wnosi do tematu nic sensacyjnego. Wartością książki Forestiera jest rzetelne i szerokie spojrzenie na Amerykę lat sześćdziesiątych:

Samochody w Dallas oblepione były naklejkami z wrogimi Kennedy’emu hasłami. Nazwisko prezydenta wygwizdywano w szkołach. W mieście powtarzano słowa Hunta: „Chcę Kennedy’ego martwego”. To był taki żart, rzecz jasna.

Do tego dochodziły jeszcze różnego rodzaju ugrupowania polityczne. Na początku warto wspomnieć o jednostkach Minutemen, faszyzującej
milicji, której członkowie w każdą niedzielę odbywali ćwiczenia.

Pastor David Noebel w każdy weekend głosił, że komunizm, hipnoza i muzyka Beatlesów doprowadzają do „uśpienia ośrodków kontroli mózgu”. Fluorowana woda w kranach była jego zdaniem trucizną wymyśloną przez Rosjan. Wojnę w Wietnamie Związek Radziecki rozpoczął, żeby odwrócić uwagę Amerykanów od programu badania przestrzeni kosmicznej. LSD – jak twierdził duchowny – zagraża krajowi i jest potajemnie importowane z Izraela. A za wszystko to odpowiedzialny miał być JFK. Czy istniało jakieś wyjście z tej sytuacji? Zdaniem członków Minutemen było nim utworzenie „republiki czarnych” – byle daleko.

Charles Brandt w swoim „Irlandczyku” jednoznacznie powiązał zamach na JFK z amerykańską mafią i nienawidzącym prezydenta Jimmym Hoffą. Po lekturze książki Forestiera to proste wyjaśnienie przyczyn zamachu nie wydaje się już tak proste. Czy kiedykolwiek dowiemy się jakie były motywacje Edgara

E. Hoovera? Ile strzałów padło? Dlaczego Jack Ruby zdecydował się na publiczną egzekucję Lee Osvalda?

 

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 25 sierpnia 2020 w literatura 2020

 

Tagi: , , , ,

Czarna ręka – Stephan Talty

W pierwszych latach XX wieku Nowy Jork zalewa fala zbrodni. To wynik lawinowo rosnącej liczby emigrantów z Europy, ciurkiem wlewających się do Ameryki przez Ellis Island. Wśród tysięcy biedaków ciągnących do nowej ziemi obiecanej jest niemało uciekających przed rodzimą jurysdykcją złoczyńców. Elitą w tej grupie są synowie włoskiego Mezzogiorno, z twardymi synami Sycylii na czele. Przybywają do Nowego Świata z jedynym fachem w ręce – mistrzostwem w szantażach i wymuszeń pod groźbą śmierci.

Nad pękającą w szwach włoską dzielnicą  na dolnym Manhattanie próbuje bezskutecznie zapanować garstka policjantów. Większość z nich to synowie Irlandii. Przybysze z Italii to dla nich banda odrażających, brudnych dzikusów. Trudnych do rozróżnienia, ciemnoskórych (!) prostaków. Zrozpaczony niemocą służb, burmistrz Nowego Jorku zatrudnia pierwszego w historii Włocha w szeregach policji. Pełen ambicji Joseph Petrosino staje oko w oko z „Mano Nero”.

Stephan Talty odkrywa przed czytelnikiem nieznane karty amerykańskiej historii. Barwna opowieść o emigrantach i zalewie zbrodni na pierwszym planie utrzymuje dzielnego Petrosino – Włocha, który poświęcił życie dla dobra ogółu. Pierwszego mieszkańca włoskiej dzielnicy, który odważył się przeciwstawić rosnącej zorganizowanej przestępczości, protoplasty amerykańsko-włoskiej mafii.

 

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 31 marca 2019 w literatura 2018

 

Tagi: , , , , ,

Depesze – Michael Herr

Dziwne  to  i niespotykane czasy,  w których magazyn  Esquire  wysyłał  korespondentów wojennych  na  pierwszą  linię  frontu. Dziś wysyła się ich przeważnie na bezrobocie. W latach 1967-69 Michael Herr przesyłał swoje depesze do redakcji w Nowym Jorku. W latach sześćdziesiątych setki dziennikarzy karmiło własne ego krótszymi czy dłuższymi wizytami w miejscach ogarniętych szaleństwem wojny. Dla Herra pobyt w Azji stał się czymś dużo większym, niż popijawą w wojskowej kantynie.

W Wietnamie nie ograniczył się do męskiej zabawy w drugim, hotelowo-barowym kręgu. Zamiast oddawać się bezpiecznej obserwacji z daleka, wolał łapać „na stopa” wielkie Hanook’i krążące pomiędzy bazami a wysuniętymi przyczółkami w dżungli. Przez dwa lata szwendania się po okopach od podszewki poznał nie tylko życie szeregowego Marine ale i zwierzęcy strach oblężonego oddziału. Nieufni „pismakom” szeregowcy uznali kolesia z gazety za swojaka.

Po dwóch latach publikowania w męskim magazynie Michael Herr zamilkł na wiele lat, aby w 1977 roku opublikować swoje „Depesze” („Dispatches”), jeden z autentyczniejszych dokumentów w dziejach dziennikarstwa wojennego.

Maestria reportażu podbiła serca czytelników – w tym Francisa Forda Coppoli i Stanleya Kubricka, którzy poprosili autora „Depeszy” o pomoc w scenariuszach swoich wybitnych filmach: „Czasie Apokalipsy” i „Full Metal Jacket”.

 

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 8 marca 2019 w literatura 2018

 

Tagi: , , , ,

LBJ

Lyndon Baines Johnson („LBJ”), sześćdziesiąty trzeci prezydent USA przez historię oceniany jest surowo. Potomnym kojarzy się przede wszystkim z niespodziewanym przejęciem prezydentury w Dallas po zamachu na JFK i wojną w Wietnamie, w którą zaangażował znaczne militarne. Chociaż został wybrany na drugą kadencję drogą standardowych wyborów, dla większości wciaż pozostanie facetem, któremu trafiła się przypadkowo najlepsza fucha w polityce.

„LBJ” pokazuje pechowego prezydenta wieloaspektowo – od sympatyzowania z rasistowskim Południem (Johnson to urodzony Teksańczyk) i niezdecydowanie polityczne, które początkowo wykluczyły go z możliwości ubiegania się o nominację prezydencką, po próby kontynuacji liberalnej polityki swojego wielkiego poprzednika.

W roli głównej nierozpoznawalny po charakteryzacji Woody Harrelson. Podobno charakteryzator był w rozpaczy próbując upodobnić aktora do 63-go prezydenta 🙂

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 26 grudnia 2018 w kino 2018

 

Tagi: , , , ,

Hostiles

Rok 1892. Kończy się era wojen z Indianami równin Północnego Zachodu. Ostatni „dzicy” wciąż stanowią zagrożenie dla samotnych traperów, ale większość pozostałych przy życiu autochtonów jest pod kontrolą armii.sierż

Kapitan Joseph J. Blocker (Christian Bale) dostaje rozkaz odprowadzania grupki Indian do odległego rezerwatu. Weteran wojenny z ociąganiem i niechęcią podejmuje się ostatniego zadania. Wśród żołnierzy Blockera jest wielu, którzy sprawę załatwiliby prościej – zabijając na miejscu znienawidzonego starego wodza Czejenów i jego rodzinę.

Bezdroża Ameryki nadal pozostają krainą bezprawia. W trakcie podróży oddział Blockera trafia na ślady indiańskiej napaści na osadników. Jedyną ocalałą jest Rosalie Quaid (Rosamund Pike). Kobieta na skraju pomieszania zmysłów dołącza do konwoju. Napadnięci przez wrogi odział Indian członkowie ekspedycji są zmuszeni do współpracy żeby przeżyć.

Surowy i monumentalny „Hostiles” wpisuje się w ducha współczesnego kina amerykańskiego, z jego rewizjonistycznym nastawieniem do historii „Dzikiego Zachodu”. Opowieść o sprawiedliwym żołnierzu walczącym z hordami wrogów jest kolejną filmową próbą odkupienia amerykańskiego sumienia. Nie mniej spiżowa niż główny bohater jest postać „Żółtego Jastrzębia”. Podziwiając godność wielkiego wodza Czejenów trudno nie uśmiechnąć się z myślą o przeczytanych w dzieciństwie powieściach Karola Maya.

Kapitan J.J. Blocker jest weteranem spod Wounded Knee, o czym informuje oskarżony o zbrodnię na indiańskiej rodzinie sierżant Wills (Ben Foster). Już samo zestawienie sądzonego za zbrodnię sierżanta US Army i ciętego ze spiżu kapitana pachnie sztucznością. Biorąc pod uwagę fakt, że masakra Siuksów pod Wounded Knee miała miejsce zaledwie dwa lata przed akcją filmu, duchowa przemiana Blockera zdaje się zjawiskiem fantastycznym. Podobnie jak ciężar bytu, na jaki w trakcie epickiej podróży reżyser skazuje biedną Rosalie.

Piękny i stonowany w warstwie estetycznej, „Hostiles” jest „tylko” nakręconym na czasie i z realistycznym zacięciem westernem. Z niejaką ambiwalencją można patrzeć na samą historię najeżoną absurdami o znikomej logice, ale wciąż podbijającą puls opowieści. A jednak ogląda się go z zapartym tchem trzymając kciuki za powodzenie wyprawy. Podobnie jak podczas lektury przygód Tecumseha.

 

 

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 15 listopada 2018 w kino 2018

 

Tagi: , , , ,