RSS

Archiwa tagu: Marek Krajewski

Czas zdrajców – Marek Krajewski

Do konsulatu polskiego w Breslau zgłasza się kobieta z ofertą dla polskiego wywiadu. Aurelia Teichert ma do sprzedania dokumenty krytyczne dla młodej,  niepodległej Polski.

Sprawę przejmuje oficer „Dwójki” Jan Henryk Żychoń, as wywiadu wojskowego. Szybko dostrzega potencjał sprawy i znajduje doskonałego kandydata, który ma uwieść pannę Teichert żeby podstępem zweryfikować wagę dokumentów. Tym kandydatem jest Edward Popielski.

Zauroczony urodą Aurelii lwowski policjant bez reszty oddaje się sprawie wplątując w morderczą intrygę wywiadów. Jest rok 1935. Za zachodnią granicą budzi się nazistowski potwór.

To już jedenasty tom przygód Popielskiego. Marek Krajewski umiejętnie wykorzystał fakty historyczne umieszczając na kartach swojej powieści legendarnego Jana Żychonia. Prawdziwe są też zdarzenia z września 1939 czyli odkrycie archiwum ukrytego w Forcie Legionów na Zakroczymskiej w Warszawie.

Krajewski trzaska kryminały w tempie godnym podziwu, nie zaniżając poziomu. „Czas Zdrajców” to udany tom.

 

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 16 marca 2023 w literatura 2023

 

Tagi: , , , ,

Miasto Szpiegów – Marek Krajewski

Zgodnie z ratyfikacją Traktatu Wersalskiego w styczniu 1920 roku niemieckie miasto Danzig zyskało status „Wolnego Miasta Gdańsk”. Dwujęzyczne, zdemilitaryzowane miasto stało się tyglem dwóch kultur i miejscem styku Niemców i Polaków.

W 1933 roku lwowski policjant Edward Popielski wykonuje tajną misję dla polskiego wywiadu. Z fałszywą tożsamością przeprowadza się do Gdańska z kuzynką Leokadią i córką Ritą. W starym portowym mieście Popielski odwiedzi wszystkie nędzne zaułki. Pozna też śmietankę towarzyską miasta, niemieckich urzędników i frapującą wdowę Irenę Arendarską.

W dziesiątym już tomie cyklu „Edward Popielski” Marek Krajewski skręca raz jeszcze w stronę szpiegowskiego thrillera. Gdańsk to nie Breslau a autorowi można zarzucić, że zjada własny ogon, ale mimo to po przygody przedwojennego detektywa „Łyssego” sięga się z ochotą.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 8 września 2021 w literatura 2021

 

Tagi: , , , , , ,

Golem – Marek Krajewski

Lata dwudzieste. Niemcy zmieniają się po Wielkiej Wojnie. Kwitnie moda na ezoterykę, odradzają się nastroje narodowe, pojawia antysemityzm.

W prowincjonalnym Breslau osiada sekta „tancerzy” ze swoim guru Theodorem Rauchem, który okrzyknął się „tańczącym Janem Chrzcicielem”. Zamieszanie jakie robi na ulicach sekta jest na rękę tajemniczego spisku mieszczan. Uczestniczący w nim Wrocławianie planują wykorzystać Theodora Raucha i jego umiejętności. Tymczasem w mieście dochodzi do kolejnych tajemniczych śmierci. Młode kobiety umierają z melancholii, bez zewnętrznych oznak popełnienia zbrodni. Powtarzające się przypadki są zmorą dla lokalnej policji.

Dochodzeniem zajmuje się nadkomisarz Eberhard Mock. Równocześnie z mozolnym śledztwem, policjant musi stawić czoła własnym demonom.

Kolejnego „Mocka” jak zawsze „wciąga się” w kilka wieczorów, ale autorowi tym razem zabrakło czasu na porządną intrygę. Tytułowy Golem pojawia się niczym królik wyciągnięty z kapelusza w trakcie ciekawie rozwijającej się akcji. Alkoholowe ekscesy bohatera są sugestywne lecz pozbawione dłuższego continuum, a płynąca z nich finałowa rozgrywka mocno rozczarowująca. Zachodzę w głowę jak historia z roku 1920 ma się do znanego z pierwszych tomów podstarzałego komisarza Mocka, znanego wrocławskiego sybaryty. Nie stroniącego przecież od „stopki” dobrze zmrożonej czystej czy potężnego kufla znakomitego niemieckiego piwa.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 31 stycznia 2021 w literatura 2021

 

Tagi: , , , ,

Pomocnik Kata – Marek Krajewski

7 czerwca 1927 roku. Na Dworcu Głównym w Warszawie białoruski student Borys Kowerda strzela do radzieckiego ambasadora w Polsce, Piotra Wojkowa. Były uczeń rosyjskiego gimnazjum w Wilnie twierdzi, że zabójstwo komunistycznego posła to odwet za zamordowanie cara Mikołaja II.

Skąd w tym wszystkim nieustraszony Edward Popielski? Marek Krajewski ponownie wplata losy swojego bohatera w prawdziwe fakty historyczne.

Wysoko postawione osoby ze środowiska polskiego wywiadu nakazują Popielskiego wcielenie się w rolę korepetytora wileńskiego studenta Kowerdy. Biegłość w językach klasycznych to nie jedyna cecha, która zdecydowała o nominacji Popielskiego. „Łyssy” znany także z nienawiści do zwyrodnialców krzywdzących dzieci ma nakłonić zapalczywego Białorusina do zastrzelenia Wojkowa. Ten ostatni oskarżony jest o czyny lubieżne na córce innego dyplomaty. Co ciekawe, zabójstwo Wojkowa jest wygodne dla drugiej strony. Czerwona Rosja prowadzi skomplikowaną grę wywiadów, w której Popielski okaże się jedynie pionkiem.

Kolejna po „Dziewczynie o czterech palcach” powieść z cyklu Edward Popielski, w której prezentowane są początki kariery lwowskiego policjanta. Intryga wkomponowana w burzliwe lata dwudzieste trzyma w napięciu do ostatnich stron powieści, odkrywając kolejne karty z barwnego życiorysu „Łyssego”.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 14 grudnia 2020 w literatura 2020

 

Tagi: , , , , ,

Dziewczyna o czterech palcach – Marek Krajewski

Lata dwudzieste, młode polskie państwo boryka się z problemami na każdej z granic. Edward Popielski oddelegowany na wschodnie rubieże ma ścigać niebezpiecznych bandytów. Tajemnicze samobójstwo polskiego urzędnika zmusza śledczego z Lwowa do wniknięcia w skomplikowane relacje z ludźmi powiązanymi w obce wywiady.

Rozgrywka, w której stawką jest najwyższe dobro państwa rozgrywa się na ulicach Gdańska i niemieckiego Sopotu, w zapyziałych miasteczkach na wschodzie i ponurych zaułkach biedy warszawskiego Grochowa.

Kluczowym elementem do rozwiązania sprawy okaże się zamiłowanie bohatera do szachów.

Ósma powieść z cyklu „Edward Popielski” odchodzi od konwencji kryminału, kierując się w stronę klasycznej powieści szpiegowskiej. Klimat retro wciąż dominuje a Krajewski z pietyzmem portretuje kolejne przedwojenne miasta.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 10 września 2020 w literatura 2020

 

Tagi: , , , , ,

Mock. Pojedynek – Marek Krajewski

Jest rok 1905. Syn ubogiego szewca z Wałbrzycha pnie się na wyżyny jakich nie doświadczył dotąd nikt w rodzinie Mocków. Młody Eberhard nie bez problemów studiuje na wydziale filozoficznym tutejszego uniwersytetu. Honorowy z natury, wycofany z racji niskiego pochodzenia  odstaje od reszty studenckiej ciżby, w której prym wiedzie „korporacyjna” bursza.

Burszanci są elitą osobliwego światka uniwersyteckiego. Mają swoje knajpy i swoje zwyczaje, wśród których doczesne miejsce należą „menzury”. Od tejże menzury czyli pojedynku zależy przyjęcie do grona „korporacji”, na pojedynku kończy się też czasami życie delikwenta.

Po tajemniczej, uznanej za samobójczą, śmierci profesora Moritza Adlera atmosfera na wrocławskiej Alma Mater gęstnieje. Zakochany w rosyjskiej studentce Mock trafia w wir wydarzeń, które spowodują, że Ebi przekroczy życiowy Rubikon.

„Mock, Pojedynek” opowiada historię nie jednego, ale kilku pojedynków. Prócz broni białej i pistoletów zostanie użyte novum, z którego Mock wielokrotnie skorzysta w swoim życiu – sławne „imadło”.

Marek Krajewski konsekwentnie uzupełnia życiorys detektywa, tym razem dodając jego początki. Pozycja numer 3 w czymś, co sam autor nazywa cyklem „Młody Mock„.

Tym razem autor sięga naprawdę daleko, przywołując na scenę studenta jeszcze nie obeznanego z kryminalnym światem Breslau, ale już doświadczonego w dziedzinie pań lekkich obyczajów i sprawnie kształcącego się nie tylko w dziedzinie filozofii, łaciny i greki, ale i w sybarytyzmie, z którego zasłynie w „Śmierci w Breslau„.

Trzyma poziom.

 

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 19 listopada 2018 w literatura 2018

 

Tagi: , , , , , ,

Umarli mają głos – Marek Krajewski, Jerzy Kawecki

Patomorfolog i biegły sądowy Jerzy Kawecki ma swoje miejsce w literaturze. Dotychczas podkreślał czerwonym długopisem niedorzeczności w skryptach Marka Krajewskiego. To jego fachowości zawdzięczają swoją wiedzę takie nazwiska jak Mock, Pater czy Popielski.

Długa przyjaźń zaowocowała współautorstwem zbioru opowiadań z pogranicza faktu i kolorowej podróży w kryminalną przeszłość Polski. Kawecki jest „tym od skalpela” – bo to jego własne doświadczenia są skryptem, od którego wywodzi się książka”.

 

„Tym od pióra” jest oczywiście mistrz Krajewski. Jego nadzór literacki nadaje ciężkim medycznym wywodom charakteru rasowego kryminału.

Wyszło dobrze. „Umarli mają głos” znajdzie wielu entuzjastów, dla których najważniejszym „smaczkiem” jest sam fakt opisu prawdziwej zbrodni. A tych w książce nie brakuje.

Drobnym mankamentem jest momentami zbyt mocna ornamentyka opisów Krajewskiego, nadająca niektórym opowiadaniom zbyt tabloidowej aury.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 16 marca 2018 w literatura 2018

 

Tagi: , ,

Mock – Marek Krajewski

Mmockock wraca do gry. Marek Krajewski dał się uprosić i wskrzesił swojego najważniejszego bohatera. Zapełnia się kolejna luka w życiorysie komisarza. Na szczęście jest jeszcze sporo takich, z których pisarz może sklecić następne powieści kryminalne. Póki co cieszę się z najnowszej powieści – jest wyborna.

Breslau, 1913 rok. Eberhard Mock jest zaledwie wachmistrzem w obyczajówce. Mozolnie pnie się po drabinie policyjnej kariery, wciąż bliższy powrotowi do szewskiego warsztatu ojca niż orderom za ofiarną służbę. Wplątany w rozgrywki wewnętrzne wrocławskiej prefektury staje się ofiarą obyczajowego skandalu. Jednocześnie miasto przygotowuje się do uroczystej inauguracji Jahrhunderthalle czyli Hali Stulecia i wizyty cesarza Wilhelma. Zanim to nastąpi, na budowie dokonano makabrycznego odkrycia. Cztery ciała nagich gimnazjalistów, nad którymi majestatycznie wisi ciało mężczyzny ubranego w skrzydła. Miasto szybko nadaje mu imię Ikar, a policja rozpoczyna gorączkowe śledztwo. To szansa dla wachmistrza Mocka oddelegowanego do pomocy wydziałowi zabójstw.

„Mock” nie wywarza otwartych drzwi. Struktura kryminału jest znakiem rozpoznawczym autora. Gęsta atmosfera przedwojennego Breslau, z zaułkami pełnymi miazmatów ze spelun i burdeli, szemrane towarzystwo i równie niepewni stróże prawa. Krajewski z każdą powieścią coraz mocniej cieniuje charakter swojego głównego asa. Po moralnych katorgach „Areny Szczurów” tym razem czas na „młode lata”.

Dodatkowy plus dla bibliofila – świetna okładka, przywodząca na myśl retro kryminały zza Wielkiej Wody.

 
2 Komentarze

Opublikował/a w dniu 18 grudnia 2016 w literatura 2016

 

Tagi: , , , , ,

Arena szczurów – Marek Krajewski

Krajewski Arena szczurowBurzliwe życie rzuca lwowskiego komisarza  do prowincjonalnego Darłowa. to dobre miejsce dla kogoś, kto zmienił nazwisko aby zatrzeć przeszłość. Edward Popielski vel Antoni Hrabecki naucza w szkole, starannie unikając styczności z nowym polskim okupantem – Armią Czerwoną. Stare nawyki nie pozwolą mu jednak przejść obojętnie obok zbrodni. Kiedy w miasteczku giną kolejne kobiety atakowane przez „trupojada” stary pulicaj rzuca się w wir akcji. A ta wciąga go na samo dno piekła.

Najnowsza, siódma powieść o lwowskim policjancie kontynuuje oczywiście sensacyjną linię retro kryminałów. Popielskiego czytelnik zna już doskonale. Podobnie jak styl pisarza, którego książki stały się rozpoznawalne dzięki oryginalnym ingrediencjom: klimatowi i wartkiej akcji. Rozpoznawalna jest również konstrukcja powieści, w której nie może zabraknąć złoczyńcy o unikalnych acz paskudnych nawykach, skrzywdzonych kobiet i starannie wypielęgnowanego tła historycznego.

„Arena Szczurów” nie nudzi. Przeciwnie – wrocławski pisarz nie popadł w dłużyzny i oczywistości, pułapkę każdego przedłużającego się cyklu. Krajewski uniknął też banalnego rozwiązania intrygi – swojego małego grzeszku z kilku wcześniejszych książek. Chociaż wiemy, że Popielskiemu finalnie nie spadnie głos z jego łysej głowy, powieść do końca trzyma w napięciu.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 12 października 2015 w literatura 2015

 

Tagi: , , , , , ,

W otchłani mroku – Marek Krajewski

W otchlani mroku KrajewskiPiąta w kolejności powieść, której bohaterem jest Edward Popielski. Marek Krajewski krzepnie w swoim pisarstwie, eksperymentując nieco z formą. „W otchłani mroku” po raz pierwszy pojawia się zapis w pierwszej osobie. Format ten ma swój powód, którego w recenzji wyjawiać nie należy. Książka nie ma też precyzyjnych ram czasowych jak miało to miejsce w cyklu o Eberhardzie Mocku. Nie oznacza to całkowitego zagubienia w czasie. Autor w charakterystyczny sposób nadaje rytm opowieści dzieląc wątki latami.

Zasadnicza akcja „Otchłani..” toczy się w chaosie 1946 roku. Umiejscowiona tuż po „Rzekach Hadesu” akcja zastaje Popielskiego bezpiecznego po nagonce UB. To jednak wciąż zdewastowany Wrocław, który dopiero co przestał nazywać się „Breslau”. Ulice przywalone gruzem i pogorzeliskami są niemym świadkiem parady zwycięzców. Armia Czerwona traktuje miasto jak należne trofeum. Jak hordy Czyngis Hana biorą wszystko – od rowerów i srebrnej zastawy – po dziewictwo uczennic gimnazjum. Creme de la creme książki jest jednak irracjonalna w tych warunkach walka filozofów. W otchłani piekła, gdzie UB walczy o prymat bestialstwa z Armią Czerwoną i NKWD, dwóch profesorów akademickich rozpoczyna śmiertelnie poważny spór o dogmaty ludzkiej egzystencji.

Krajewski nie byłby sobą, gdyby akcja nie zakotwiczyła we współczesności. Rok 2012 służący autorowi za wstęp i arenę książkowej pointy poprzedzają jeszcze dwie daty: 1989 i 1991. Przaśne lata III RP spajają mroczną przeszłość z teraźniejszością w tradycyjnie u tego autora zaskakujące „brakujące ogniwa”.

Chociaż proza Marka Krajewskiego rozrosła się do małego zbiorku a kolejny kryminał w zasadzie idzie przetartą ścieżką poprzedników, nadal przyjemnie czyta się tego autora. Raz jeszcze można cieszyć się z maestrii wrocławskiego pisarza, życząc mu kolejnych udanych książek z galaktyki Popielskiego i Mocka.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 18 lutego 2015 w literatura 2015

 

Tagi: , , , , , , , , , , ,