
Gdyby Włochy miały pępek, byłby nim plac Wenecki w Rzymie. Po jednej stronie wznosi się
tam okazała budowla. Cudzoziemcy znają ją jako pomnik Wiktora Emanuela II,
w rzeczywistości jednak nosi ona nazwę Ołtarz Ojczyzny (Altare della Patria).
***
W całych Włoszech znajdziemy także miejsca, o których nie słyszał prawie żaden turysta —
miasteczka takie jak Trani, Macerata, Vercelli czy Cosenza, gdzie jest więcej zabytków
niż na całym terytorium niektórych stanów Ameryki Północnej.
***
To właśnie takie Włochy musiał mieć na myśli Mussolini, kiedy siedząc w gabinecie przylegającym do słynnego balkonu, odpowiadał na pytanie pewnego Niemca, czy trudno jest rządzić Włochami. „Zupełnie nie” — odparł. „To po prostu całkowicie bezcelowe”.
Na mapie świata nie brakuje miejsc, które chciałby zobaczyć każdy, ale powszechnie wiadomo, że „wszystkie drogi prowadzą do Rzymu”. Zapytany o Italię prawie każdy wymieni jednym tchem znane włoskie marki, kawę, Colloseum i oczywiście Watykan. Książka Johna Hoopera poszerza włoski horyzont do granic nieznanych Italofilom – od czasów, gdy Rzym utożsamiano z papiestwem po współczesność, korzeniami wciąż tkwiącą w przeszłości.
Jeszcze w 1973 roku w Neapolu wybuchła epidemia cholery — choroby, której przyczyną są
złe warunki sanitarne i która jest charakterystyczna dla krajów Trzeciego Świata
***
W 1555 roku papież Paweł IV stworzył kolejne getto, tym razem w Rzymie, nakazał Żydom
noszenie opasek umożliwiających identyfikację i zmuszał ich do nieodpłatnej pracy przy
budowie umocnień.
John Hooper, stały korespondent „The Economist” z Rzymu od lat obserwuje Włochów i zdaje się nieźle ich rozumieć. W swojej książce z 2015 roku nie tylko opisuje miejsca nieoczywiste i mało znane włoskie zwyczaje, ale wnika w głąb włoskiego umysłu. Podział na „fessi” i „furbi”, historia nieistniejącego Terzo Corpo designato d’Armata, dlaczego w Rzymie na księży woła się „bacherozzi” (karaluchy, robale) i co to jest „garbo”* i „sprezzatura”.
Badanie opublikowane przez Istat w 2007 roku wykazało, że czystym językiem włoskim na co
dzień posługuje się 46 procent osób.
„Włosi” to kopalnia wiedzy o mieszkańcach Półwyspu Apenińskiego – książka równie smakowita jak espresso corto w barze przy Piazza Navona 🙂
* Pierwsze to garbo, które w słownikach tłumaczy się jako delikatność lub uprzejmość, choć nie wyczerpuje to jego znaczenia. Z pewnością osoba obdarzona garbo zachowuje się elegancko, ale garbo to również właściwość niezbędna każdemu, kto decyduje we Włoszech o jakiejkolwiek sprawie. Jest to cecha potrzebna, jeśli ktoś woli mieć wszystkie drzwi otwarte, a przy tym nie chce wyjść na niezdecydowanego;
** Innym typowo włoskim słowem jest sprezzatura. Po raz pierwszy użył go Baldassare Castiglione w swoim „Dworzaninie”.
Od renesansowych dworzan oczekiwano elokwencji, logicznego rozumowania, wszechstronnej wiedzy, ale również tężyzny fizycznej i umiejętności typowych dla żołnierza. Sprezzatura to odpowiedź na pytanie, w jaki sposób zaprezentować to wszystko światu z wystudiowaną beztroską, zupełnie jakby przychodziło naturalnie, chociaż w istocie jest efektem długich nocy spędzonych na czytaniu przy świecy i wyczerpujących dni wypełnionych ćwiczeniem sztuki władania bronią.