Kolejny sezon Fargo i kolejna historia z nieodzownym „This is True Story”.
Tym razem miejscem, które „zdarzyły się naprawdę” jest Kansas City. Jest rok 1950 i oczywiście:
„na prośbę tych, którzy ocaleli zmieniono nazwiska. Z szacunku dla zmarłych całą resztę ukazano zgodnie ze stanem faktycznym”.
Miastem rządzą kolejne syndykaty. Po Żydach przychodzą Irlandczycy, po Irlandczykach Włosi. Sardyńską rodzinę Fadda spróbuje wygryźć Loy Cannon i jego afroamerykańska „firma”. Konkurencja w przestępczym świecie ma jednak swój kodeks.
Zgodnie z tradycją szefowie gangów wymieniają własnych synów, którzy jako zakładnicy są gwarancją bandyckiego paktu o nieagresji. Dzieje się tak od wieków i kolejni synowie bossów wychowują się w domach swoich wrogów. Ale czasy się zmieniają a stare tradycje robią niewygodne.
Po zagadkowej śmierci bossa rodziny Fadda dochodzi do napięć między sukcesorami. Żaden z synów Don Donatello nie dorósł do stanowiska choć obaj pretendują do najwyższego stołka.
Josto jest dziwakiem bez talentu do zabijania. Wychowany na Sardynii Gaetano (Salvatore Esposito!) to prostak i sadysta. Niefrasobliwość Josta i gorąca krew Gaetano będą zalążkiem wydarzeń pełnych makabrycznych zbiegów okoliczności i rozkręcenia spirali przemocy. Jak to w Fargo bywa 🙂
Najnowszy sezon Fargo oddala się od pierwowzoru, choć dzielnie próbuje utrzymać klimat i formułę opowieści braci Coen. Taki już los serialowego „fanchisingu” i rosnących numerków kolejnych sezonów. Nie każdemu przypadnie do gustu obsada – z jednej strony „mafijna” reprezentacja prosto z „Gomorry”, z drugiej Chris Rock, którego twarzy nie sposób czytać na poważnie.