RSS

Archiwum kategorii: Nie do obejrzenia 2017

Killing Gunther

Grupa super killerów skrzykuje się, żeby zabić legendarnego Gunthera, zabójcę najlepszego z najlepszych. Sęk w tym, że najlepszego nie sposób zabić. A poza tym nikt go nigdy nie widział.

Pseudo – paradokumentalny idiotyzm o trudnym do oszacowania poziomie żenady. Dotarcie do momentu, w którym na ekranie pojawia się Schwarzenegger (grubo w drugiej połowie) wymaga nie lada samozaparcia.

Zagadką pozostaje co skłoniło Arniego do wzięcia udziału w tym czymś, nawet jeśli jego rola ma zabawne momenty (autoironia w bawarskich lederhosen i gadanie po niemiecku).

Kolejne zdania poświęcone „Killing Gunther” byłby obrazą czytelnika. Omijać z daleka, wybitna strata czasu.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 22 grudnia 2017 w kino 2017, Nie do obejrzenia 2017

 

Tagi: , ,

Rough Night

Panienki z dobrych domów balują w college. Mijają lata. Te same, nieco starsze panienki z dobrych domów chcą zabawić się raz jeszcze. W świętym rytuale panieńskiej\kawalerskiej nocy niewiasty ruszają do Miami z zamiarem grubej imprezy. Grubo robi tuż po tym, jak zaproszony na prywatny wieczór striptizer zalicza bliskie spotkanie potylicy z kominkiem.

Zupełnie nie śmieszne, zupełnie przewidywalne i nudne. Zupełnie przeciętna Scarlett Johansonn z wciąż zadziwiającą mnie etykietką seks bomby.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 16 grudnia 2017 w kino 2017, Nie do obejrzenia 2017

 

Tagi: , ,

The Himalaya (Korea)

Jak zawsze w drodze na najwyższe szczyty ktoś jest nuworyszem, ktoś boi się czy da radę, ktoś idzie aby załatwić swoje porachunki z wielką górą. Kino traktujące o himalaizmie jest pod tym względem dosyć monotonne. Po drodze następuje przemiana bohatera. W okowach wiecznej zmarzliny wykuwa się nowy charakter i tworzy twarde jak skała życiowe credo. Słabi odpadają (w przenośni i dosłownie), mocni docierają na szczyt. Ale to oczywiście zaledwie początek, bo dopiero powrót to prawdziwa próba charakterów.

„The Himalayas” nie wychodzi poza obrys gatunkowego standardu.

To co film różni od produkcji rodzaju „K2” czy „Everest” to egzotyczna produkcja. Estetyka koreańskiego filmu ma w sobie dużo stycznych z kinem wielkiego sąsiada. Podobnie jak w chińskich filmach, bohaterowie robią dziwne miny i głośno artykułują emocje. W dodatku za pomocą gardłowych zgłosek podawanych w karabinowym tempie.

„The Himalayas” nudzi już od początku. Bohaterów poznajemy w męczarniach dalekowschodniego poczucia humoru. Te niby śmieszne slapstickowe scenki mają jeszcze jeden mankament –  nie sposób w nich odróżnić Flipów od Flapów. Gdy już znajdą się w górach, przynajmniej różnią się kolorami kurtek.

Za dużo w tym dramacie komedii, za mało ciężaru morderczej Kanchenjungi. A sam film dłuży się jak wyjadanie miski ryżu jedną pałeczką.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 26 października 2017 w kino 2017, Nie do obejrzenia 2017

 

Tagi: , , ,

Hiszpanka

Koniec I wojny światowej, Wielkopolska. Do przyszłej Polski podróżuje mistrz Ignacy Paderewski. Podli Prusacy dokonują ataku na wielkiego Polaka. Ich wunderwaffe jest demoniczny mentalista dr. Manfred Abuse. Polscy patrioci zbierają siły aby odeprzeć atak. Zatrudniają Rudolfa Funka, który ma stawić czoła doktorowi Abuse i uratować Paderewskiego.

Łukasz Barczyk obrał drogę do filmowego panteonu przez wąską ścieżkę pomiędzy arcydziełem a szmirą. Nóżka się omsknęła i wpadła głęboko w kupę.

Powstało nieznośnie pretensjonalne, sztuczne widowisko, które w zamyśle miało sięgnąć szczytów (ta winieta z hasłem „Polska megaprodukcja roku”). Nie da się tego oglądać*.

* – z jednym wyjątkiem: Jan Peszek mówiący o polskich barwach narodowych.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 27 września 2017 w kino 2017, Nie do obejrzenia 2017

 

Tagi: , ,

Transformers – Age of Extinction

[uwaga spojler]

Ziemia. Śmieszniutki dinozaur podjada trawkę. Tysiąc gigantycznych statków kosmicznych atakuje dinozaury. Kataklizm. Ciach.

Arktyka. Energiczna pani „bad ass” odkrywa dinozaura z metalu. Każe nie ruszać. Ciach.

Ameryka. Wiocha. Mark Wahlberg coś reperuje. Cudowny wynalazca. Wraca córka, laska z nogami do samej szyi. On – coś wymyślę. Ona – ale tato… Ciach

Inna Ameryka – źli panowie w średnim wieku knują coś w swojej siedzibie hi-tech. Ciach.

Dużo robotów wszędzie. Biją się. Ciach.

Chiny. Właściwie jedna długa reklama Chin. Znowu hi-tech, źli panowie, mnóstwo robotów. Ciach

Chiny. Jakieś inne roboty robią się dinobotami. Biją się. Ciach.

Ogólna rozpierducha w Hong Kongu. Laska, kolo, łysy i Wahlberg mają sztamę. xoxo, ale są śmieszni. Mają kosę ze złymi robotami i złymi panami w drogich samochodach. Ciach.

Dobro zwycięża, chociaż zarzekali się że koniec i szlus z tym. Dobry robot odlatuje szukać kogoś – chyba tego z obślinioną łapą z początku filmu. Koniec.

 

Eksperyment się nie powiódł. Transformers w kolejnej odsłonie okazał się kąskiem nie do przełknięcia, niczym wczorajsza bułka z Lidla. Michael Bay – ojciec Transformersów – odciął za dużo kuponów od pierwszej części. Bezkrytyczny siedmioletni wielbiciel resoraków i dinobotów składanych z trzydziestu ruchomych części połapie się po 3 minutach, że coś tu śmierdzi. To zapach kupy dinobota. Kupa. W dodatku przypalona na oleju mechanicznym.

 

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 21 września 2017 w kino 2017, Nie do obejrzenia 2017

 

Tagi: , , ,

London Has Fallen

Gerard Butler i Aaron Eckhart ponownie straszą na ekranie.

Prezydent Asher (Eckhart) ultrapierdoła raz jeszcze staje się ofiarą światowego spisku. Nie dogasły dobrze zgliszcza Białego Domu („Olimp w Ogniu„) a pan prezydent ponownie podziwia rozpierduchę, o jakiej Osama Bin Laden nawet nie marzył. Szczęśliwie jest przy nim sjerjozny ochroniarz Mike Banning, któremu łatwiej wykosić oddział terrorystów niż skreślić kilka słów wypowiedzenia, z czym nosi się na początku i końcu filmu.

Bez cienia dystansu do roli Gerard Butler z wyraźnym spięciem dupy i chronicznym zatwardzeniem ratuje świat od zagłady. Wśród spadających helikopterów i grubych spisków w brytyjskim elitarnym MI6 wybiera złych jak kasztany z ogniska i eliminuje ich przy użyciu wszelakiego sprzętu tnąco – dziobiącego.

Angielski myk jest jeszcze lepszy niż prequel w Waszyngtonie – w Londynie jest co popsuć (mosty, parlament itd), przeciwnicy są jeszcze głupsi i jest ich więcej niż było Koreańców w poprzednim odcinku.

Zły news – niestety bodygardowi nie udaje mu się złożyć rezygnacji. Mamy przerąbane.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 1 Maj 2017 w kino 2017, Nie do obejrzenia 2017

 

Tagi: , , ,

Harbringer Down

Scena pierwsza. Na Ziemię spada sputnik. Wyjące urządzenia, przerażony głos kosmonauty. No tak, znowu Ruscy coś popsuli.

Scena druga. Po falach arktycznego morza wesoło pyrkocze okręt a w nim wesoła gromadka sfrustrowanych ekologów i sierjozny kapitan. Grzebiąc w lodzie odnajdują kilkudziesięcioletni wrak sputnika.

Wytopiony z lodu złom kryje w sobie ciało ruska z księżyca. Niczym w Incepcji, rusek kryje w sobie kolejne coś. Coś co wkrótce rozpełznie się po statku żeby w ciągać dorosłych chłopów w rury o przekroju fi 100 i wypluwać w postaci karmy dla kotów.

„Harbringer Down” wykorzystuje ponoć kreację zarzuconą w prequelu „The Thing” z 2011 roku. Tamten fim -chociaż niebyt wybitny – szczęśliwie uniknął żenującego widowiska, które dane jest „Harbringerowi”. Efekty specjalne z lat dziewięćdziesiątych i obsada aktorska prosto z lokalnej „Biedronki” to nie wszystko. Film zachwyca kompletnym idiotyzmem akcji i perfekcyjnie kretyńską teorią przemiany ziemskiego robaka w bezkształtną bestię.

Perła dla ludzi uwielbiających się katować kinem spoza jakiejkolwiek klasy.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 29 kwietnia 2017 w kino 2017, Nie do obejrzenia 2017

 

Tagi: , ,