Absolutny klasyk kina z 1979 roku, którego produkcja zrównała się poziomem szaleństwa z mesmeryczną fabułą, okraszoną hipnotyzującym „The End” Doorsów.
W trakcie 16 miesięcy zdjęć Francis Ford Coppola nakręcił 230 godzin materiału, kilkakrotnie przekroczył budżet i dołożył do realizacji własne 7 milionów USD, zastawiając dom w Kalifornii. Pierwsza wersja montażowa trwała ponad 5 godzin i została skrócona do „niecałych” trzech na potrzeby premiery na festiwalu w Cannes, gdzie zresztą pierwszy i chyba jedyny raz w historii Złotą Palmę wręczono nieukończonemu filmowi.
Filmowany na Filipinach „Apocalypse Now” doprowadzał twórców do szaleństwa. W trakcie kręcenia sam Coppola kilkakrotnie groził samobójstwem, Martin Sheen zaliczył atak serca a w części dialogów zastąpił go brat Joe Estevez. Kiedy Sheen wrócił z kuracji, okazało się, że wygląda zbyt zdrowo jak na rolę popadającego w obłęd zabójcy U.S. Army.
W roli kapitana Willarda początkowo zresztą zagrał Harvey Keitel, którego po 2 tygodniach kręcenia Coppola zamienił na Sheena.
Francis Coppola proponował główne role największym gwiazdom. Roli Willarda odmówili Steve McQueen, Al Pacino i Clint Eastwood. Nie załapał się Nick Nolte.
Pułkownika Kurtza mogli z kolei zagrać Jack Nicholson, Robert Redford (sic!) lub Al Pacino. Postawiono na Brando, który mimo otrzymania ogromnej zaliczki przysparzał wciąż nowych problemów.
Marlon Brando nienawidził reżysera i zniknął z planu na jakiś czas, po czym wrócił pijany i z czterdziesto (!) kilogramową nadwagą, nie mając pojęcia o czym jest „Jądro Ciemności” Condrada i nie znając swojej listy dialogowej. Coppola i Brando nieustannie się kłócili, w tym o nazwisko „Kurtz” i monolog w kluczowej scenie filmu, z którego większość została finalnie wycięta.
Przechodzący chorobę alkoholową Sheen zagrał początkową scenę improwizując w pijackiej malignie, zalewając się krwią po rozbiciu lustra, płacząc i próbując atakować reżysera w trakcie ujęcia.
Nie mniej problematyczna niż aktorzy była sama produkcja.
U.S. Army odmówiło wypożyczenia sprzętu wojskowego do filmu, ekipa musiała zwrócić się o takowy do rządu Ferdynanda Marcosa.
Otwierająca film kultowa scena bombardowania napalmem zniszczyła wielkie połacie lasu po tym, jak podpalono 1.200 galonów benzyny i dodatkowo sporo opon, które miały wygenerować olbrzymie kłęby czarnego dymu. W ciągu sekund zniszczeniu uległy akry prawdziwego lasu, co jednak nie było żadnym problemem dla rządu Filipin prowadzącego właśnie wewnętrzną wojnę domową. Nakręcenie tylko tej jednej sceny zajęło ekipie cały rok.
Ekranizacja „Jądra Ciemności” najwyraźniej mocno namieszało wszystkim w głowach. Po przedłużającym się w nieskończoność filmowaniu w kraju objętym wewnętrznymi walkami i tropikalnym klimacie montaż zajął kolejne lata. Nie skończył się zresztą definitywnie do dziś, co i raz przemontowywany i uzupełniany scenami wcześniej wyciętymi.
coś o scenie tytułowej i Doorsach
„Apocalypse Now”