RSS

Archiwum kategorii: kino 2013

Hobbit – An Unexpected Journey

Hobbit Podroz

Dziewięć lat minęło od ostatniej części Trylogii Tolkiena i nie powiem, żebym mocno się stęsknił za hobbitami, elfami i krasnoludami. Filmy Petera Jacksona to jednak kawał rozrywki, której przeoczyć nie można.

„Niezwykła Podróż” jest dziełem opasłym (niemalże 3 godziny) ale nie jest dłużyzną. Co ciekawe nie jest też ekranizacją całej, niedługiej zresztą) powieści „Hobbit, czyli tam i z powrotem”. Jackson ponownie wykorzystuje świat Tolkiena aby snuć swoją własną, bajkową wizję Sródziemia, podzieloną na trzy długie filmy.

Oś fabularną „jedynki” stanowi zapoznanie się z bohaterami i rozpoczęcie podróży. Kamienie milowe to trzy wydarzenia, przy okazji których poznajemy także pełne tolkienowskie bestiarium i dwa szwarc charaktery – Golluma i Sarumana. Widzowie doskonale już wiedzą jakie będą ich dalsze losy.

Film ogląda się gładko a akcja trzyma w fotelu. W warstwie wizualnej twórcy ponownie sięgnęli po wszystkie możliwe środki, tworząc świat piękny w detalach tak, że aż bajkowo nierealny. Ta estetyka może się spodobać, choć dodaje filmowi nieco dziecinnej bajkowości.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 31 grudnia 2013 w kino 2013

 

Tagi: , ,

Blackfish

blackfish

„Friend, Outcast, Killer” – hasło doskonale przedstawia film.

Tilikum jest orką, samcem oddzielonym od stada na wolności i wychowanym w aqua parku na Florydzie.

Dla widzów orki są milusińskimi zwierzaczkami. Robią sztuczki i całują się z trenerami. Przy wyjściu z Aqua Parku trzeba przejść przez sklep gdzie na półkach zalegają dziesiątki pluszowych, kolorowych orek – maskotek.

Korporacyjne pranie mózgów i marketing warty miliony dolarów zdołał wymazać z pamięci ludzi, że orki to zwierzęta drapieżne. Chciwość i „optymalizacja zysku” spowodowały, że orki w niewoli są sfrustrowane. To tylko krok od tragedii.

„Blackfish” na długo zapada w pamięć powodując, że zaczniecie wstydzić się wspomnień o wizycie w WaterWorldzie.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 24 grudnia 2013 w dokument, kino 2013

 

Tagi: , , , ,

Stalingrad (2013)

stalingrad2013

Film Fiodora Bondarczuka, autora doskonałej „9 kompanii” jest kolejną ekranizacją losów wielkiej bitwy.

Zrobiony z wielkim rozmachem rodem z amerykańskich wytwórni film nie wychodzi jednak poza ograną już formułę. Akcja ogranicza się do jednej ulicy z widokiem na kluczowe ruiny domu, w którym przyczółka borni zbieranina przypadkowych, ale wyłącznie dzielnych radzieckich gierojów. Towarzyszy im mieszkanka domu, która dając przykład wszystkim kobietom Komsomołu nie chce opuścić swojego domu aż do końca.

Ciekawostką pozostaje Thomass Kretschmann – niemiecki aktor grający wczeniej w filmie o tym samym tytule (1993). Pozostałych Niemców nie warto wspominać. Krwawe bestie ziejące ogniem, to w gruncie rzeczy mięso armatnie dla radzieckiej armii.

„Stalingrad” wpisuje się w rys nowoczesnego kina rosyjskiego. Kino robione z rozmachem i przepełnione patriotyzmem. Polaków takie kino zapewne będzie drażnić z uwagi na patetyczny, radziecki nastrój. Już sam początek wróży propagandę: bohaterscy rosyjscy ratownicy przybywają pomóc niemieckim turystom uwięzionym w ruinach japońskiego miasta. Trzy w jednym – towarszysze, dawni wrogowie oraz radziecka chojność i odwaga.

Dalej jest jeszcze straszniej. Bzdurne, ale efektowne wizualnie sceny batalistyczne, męstwo radzieckich towarzyszy umierających z ważnym przesłaniem dla świata i uśmiechem na ustach. Niemiec, który gwałci Rosjankę, żeby po chwili cierpieć katusze egzystencjalne.

To, co zostaje w pamięci to efekt niczym z wymuskanych poetycko chińskich eposów – pruszący niczym śnieg, czarny pył spalenizny.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 23 grudnia 2013 w kino 2013

 

Tagi: , , , ,

After Earth

after_earth„1000 lat po Ziemi” to tytuł zniechęcający. W pierwszej chwili kojarzy się z filmami o jaskiniowcach odkrywających tajemnicze metalowe przedmioty w grotach, które okazują się betonowymi podziemiami.

Pierwsze wrażenie jest mylne co do tytułu, ale trafne w kontekście całej produkcji.

Ileż było filmów o tym co by się stało gdyby się stało. Tak jest i teraz. Ludzie wyemigrowali ze zdegradowanej Ziemi na nową planetę. Tam już coś było. To coś wypuściło swoje stwory, które nie były przyjazne dla przybyszów. Stwory pokonał dopiero Will Smith o nerwach jak postronki i zerowym strachu. Dalej jest oczywiście podróż na (przypadkowo) Ziemię gdzie wszystko co żyje – zabija. Nie dość, że Ziemia jest pełna wrogich istot, to kosmici sprowadzają sobie swoją, która okaże się największym wrogiem.

Idąc tropem nowoczesnego SF „After Earth” ma w sobie nutkę ekologii wpasowującą się w modny temat. Ten film nie jest jednak moralitetem w stylu „patrzcie co robicie” ale filmem akcji. Kluczem do sukcesu jest tu czas i determinacja. Dodatkiem są świetne efekty FX i wykreowane światy alternatywne. Film momentami cytuje klasyki gatunku i nie ma w nim ambicji na coś przełomowego. To raczej przyczynek do wkręcenia młodego Smitha (Jadena) do filmowego biznesu. Jaden Smith nie zaprezentował się dobrze, a i sławny ojczulek zagrał bez rewelacji.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 23 grudnia 2013 w kino 2013

 

Tagi: , , ,

Lovelace

Lovelace

Linda Lovelace trafiła do porno biznesu przypadkowo i zagościła w nim przez kilkanaście minut. Kwadransik „make love, not war” zamieniło jej życie w koszmar, a z walki o własną godność uczyniło nadrzędny cel.

Sama bohaterka walczyła o rehabilitację w sądach i w mediach, opublikowała też bolesną autobiografię.

Jednak po latach od obyczajowo sensacyjnego „Deep Throat” Linda wciąż pozostaje najbardziej rozpoznawalną „gwiazdą” porno.

„Lovelace” to film o barwie „zobaczcie jak było naprawdę”. Jest o tyle ciekawy, że dwutorowo przedstawia historię – najpierw z tej powszechnie znanej, gładkiej strony, później z tej bardziej chropowatej. Zabieg stawia „Lovelace” po moralnie właściwej stronie, nie szafując jedynie sensacją i wykorzystaniem nośnego tematu porno. Produkcji brak jednak ostrości jaką miał podobny w przesłaniu „Boogie Nights”. Pozytywem w filmie są grający główne role Samata Seyfried i Peter Sarsgaard.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 17 grudnia 2013 w kino 2013

 

Tagi: , , ,

Jobs (2013)

JOBS poster Niemalże hagiograficzna biografia Wielkiego Steva.

Film wciągający tak, jak nietuzinkowe było życie Steve Jobsa. Punkt widzenia twórców jest jednak zbyt nabożny, ledwie zaznaczając charakter głównej postaci, a bardziej go idealizując. Jobs jawi się więc (całkiem zasłużenie) jako wizjoner, ale też jest niczym wyrocznia w Delfach (tu twórcy bezkrytycznie przyjęli motto: „Apple to Ja”).

Film upraszcza cały „background”, szkicując zjawisko amerykańskiej komputeryzacji i kalifornijską scenę programistów w kilku kreskach. W efekcie początki Apple to kilka punktów: spadający z księżyca Woźniak i jego pomysły, uparty Jobs dzwoniący do wszystkich, jakiś koleś, który za kupę forsy ma zaprojektować zasilacz.

Konkurencja pojawia się jako nic nie znacząca – IBM to po prostu biznesowy gigant masowo wytwarzający zwykłe komputery a Bill Gates to złodziej.

Późniejsze losy Jobsa określa oś: duży sukces – zwolnienie z pracy – powrót – geniusz i jego sukces. Momentami brakuje w tym obrazku człowieka poza sterylnym biurem w Cupertino. Cechą, którą film podkreśla jest genialna intuicja i wielki upór w dążeniu do własnych celów.

„Jobs” jest popisem Ashtona Kutchera. Aktor nie upodabnia się tu do Steve Jobsa, on JEST Jobsem.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 14 grudnia 2013 w kino 2013

 

Tagi: , ,

The Place beyond the pines

Drugie Oblicze

Luke (Gosling) to motocyklista – cyrkowiec, żyjący z dnia na dzień. Brak stabilizacji (co podkreśla jego praca w „wesołym miasteczku”) wybucha zdwojoną siłą, gdy dowiaduje się o swoim ojcostwie. Jak to ładnie napisał dystrybutor: „Jego decyzje zmienią życie wielu osób”.

Avery (Bradley Cooper) to gliniarz z ambicjami. Wezwany do rutynowej akcji stanie się trybikiem przedziwnej historii toczącej się wokół niego.

Losy obu bohaterów splatają się w zaskakujących miejscach: nie tylko w miejscu zbrodni, ale też w późniejszych losach rodziny.

Derek Cianfrance stworzył coś przedziwnego. Film tak gęsty od emocji, że aż pretensjonalny. Reżyser miał wiele do powiedzenia i tyle myśli chciał upchnąć, jakby jego aspiracjami było przeskoczenie klasyków literatury.
Jest tu więc wina i odkupienie, błędy ojców, walka pokoleń, bezgraniczna miłość, napady na bank i pościgi. Brakuje chyba już tylko wojny i pokoju. Ten przesyt udziela się niestety widzowi, który wylękniony zaczyna zastanawiać się czy ogarnia te wszystkie ważkie spostrzeżenia.

Plusy? Aktorzy. Całkiem udane role Goslinga i Coopera, niezła Mendes i tradycyjnie Ray Liotta w roli czarnego charakteru.

 

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 12 grudnia 2013 w kino 2013

 

Tagi: , ,

Night Train to Lisbon

Night train  Starzejący się w szwajcarskim dobrobycie profesor Raimund jest świadkiem próby samobójstwa. Młoda dziewczyna zostawia w jego rękach czerwony płaszcz, a w nim starą portugalską książkę. To intymny dziennik młodego lekarza Amedeu de Prado, dziennik z czasów faszystowskiej dyktratury Salazara. Wiedziony  impulsem profesor rusza w podróż do Lisbony. Odkrywanie miejsc i postaci z książki jest dla Raimunda całkiem nową jakością w życiu.

„Night Train (to Lisbon) :)”  w klimacie przypomina Zafona. Iberyjskie klimaty, szepczące zakątki, dreszczyk niepewności w ciemnych zaułkach miasta. Do tego historia odkrywana karta po karcie, sącząca się na stronach opowieści młodego Amadeu podobnie jak „Cieniu Wiatru” gdzieś w czasach reżimu.

Podobnie zresztą pozostawi w eterze to co niedopowiedziane w książce i to, czego nie da się sfilmować.

Szkoda, że film nie powstał w języku portugalskim (zapewne z uwagi na międzynarodową obsadę, a w szczególności rolę Jeremy Ironsa).

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 10 grudnia 2013 w kino 2013

 

Tagi: , , , , ,

Elysium

Elysium-Movie

Elysium to mitologiczna kraina umarłych, której odpowiednikiem w chrześcijaństwie jest raj. W filmie dziejącym się w 2154 roku Elysium to miejsce, do którego wyemigrowali najlepsi. Uciekli z przeludnionej i zanieczyszczonej Ziemi do stacji orbitalnej. W tym sztucznym raju ludzie wymieniają się francuskimi uprzejmościami i żyją w przestronnych jasnych domach. Przemytnicy oferują nielicznym ucieczkę do Elysium, ale wyprawa taka to wielkie ryzyko i znikoma szansa na pozostanie.

Na Ziemi życie toczy się zaś w slumsach a pozostali tu ludzie to niewolnicy pilnowani przez roboty – nadzorców. Wśród tych przegranych jest Max, były recydywista, obecnie robotnik w fabryce robotów. Doskonały kandydat do roli zbuntowanego bohatera.

Twórcą Elysium jest Neill Blomkamp, autor „Dystryktu 9”. Takie dowództwo gwarantuje obrazki doskonałe gdy akcja dzieje się na zrujnowanej Ziemi. Brudne zaułki, slumsy, zdegradowane tereny post-przemysłowe to otoczenie, którym Blomkamp napędza swoją (i naszą) wyobraźnię. Nie bez przyczyny też na statku najemników możemy dostrzec flagę RPA 🙂

W zakresie efektów specjalnych dzieje się dużo i widać, że autorzy skorzystali z pełnej gamy możliwości współczesnych komputerów. Cała wizja zgrabnie wkomponowuje się we współczesny design – od domów przyszłości zaczynając a na bumblebee’owych robotach kończąc.

„Elysium” ogląda się nieźle. Matt Damon zdążył przyzwyczaić nas do wiarygodnych ról zbuntowanych mięśniaków (ale takich myślących), nieźle wypada też tyczkowata Jodie Foster w białym garniturku. Akcja trzyma w napięciu a scenariusz z grubsza trzyma się kupy (chociaż to najsłabszy z elementów). W sumie to kolejny katastroficzny film z happy endem – trzymający poziom ale nie rewolucyjny.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 9 grudnia 2013 w kino 2013

 

Tagi: ,

Metro

metro

Całkiem udany film katastroficzny produkcji rosyjskiej. Dawniej „film produkcji radzieckiej” był jak pochód pierwszomajowy – trzeba było na nim być ale plastikowy uśmiech na twarzy niezbyt dokładnie zakrywał znudzenie. Czasy obowiązkowych seansów minęły a nowoczesne kino rosyjskie ma większą kasę na realizacje w holywoodzkim stylu.

Akcja, jak to w filmach katastroficznych, jest niezbyt skomplikowana. Na skutek przecieków w tunelu leżącym bezpośrednio pod Newą dochodzi do krytycznej sytuacji. Pod rzeką skład metra utyka, więżąc przerażonych Moskwiczan. Spośród setek pasażerów garstka próbuje do ostatniej chwili uratować się z opresji. „Metro” jest zbudowane na klasycznych schematach, sprawdzonych w Ameryce. Mamy bohaterów nieudaczników, przypadkowych herosów i takich którzy pozornie mocni okazują się zupełnie do niczego. Koloryt rosyjski dodaje filmowi uroku. Szpital miejski to prawdziwy pomnik minionego systemu a same tunele metra kryją niejedną tajemnicę. Do tego bohaterowie – pijaczka, była reprezentantka kraju w piłce ręcznej, zdolny lekarz, przypadkowo jadący metrem biznesmen z dzisiejszej ruskiej elity.

Prawdziwym bohaterem filmu jest oczywiście władza. Bez nachalnej propagandy a nawet inteligentnie realizuje się hasło „wespół w zespół” gdzie człowiek radziecki w opresji staje ramię w ramię żeby uratować już nie kilku grażdan ale całą Moskwę zagrożoną zalaniem i zapadnięciem się do tuneli metra. Jest tu więc wielu dobrych wujków: pan minister, pan policjant i pan ratownik (gieroj, a jakże) ale też dzielny pracownik metra i nieco zapijaczony dziadek, który ostrzega wszystkich.

Tak czy siak, napięcie jest (także w trakcji metra). Priviet!

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 5 grudnia 2013 w kino 2013

 

Tagi: , ,