Mariusza Szczygła nadal pamięta się jako blondasa z plerezką z Polsatu. Jego bezgraniczne zdziwienie dla największych bzdur gości programu wciąż pozostaje zjawiskowe.
Szczęśliwie od lat Szczygieł nie dziwi się na „dachu wieżowca” ale poświęca reportażowi. Pozostaje też „Czechofilem”, który z oddaniem przybliża nam naród za górami w równym stopniu co tłumaczy Czechom polskie traumy i natręctwa.
„Zrób sobie raj” jest kolejną z „luźno skonstruowanych” opowieści o Czechach. O ile we wcześniejszej „Lasce Nebeskiej” było więcej o szwejkowaniu, „Zrób sobie raj” ma wydźwięk poważniejszy. Nie oznacza to jednak dzieła poważnego, choć traktującego o wielu sprawach przy których Polak zwykł zdejmować czapkę i\lub przyjmować grobową minę. Trudno o analogię zachowań u naszych południowych sąsiadów, którzy pomimo podobieństw językowych znacząco ewoluowali obyczajowo.
W kontekście opowieści Szczygła niektóre współczesne obyczaje czeskie (odniesienie do Kościoła, pogrzeby, wiara) mogą wydawać się kontrowersyjne. Wynika to jednak z kontekstu historii narodów. Czytając o Czechach można przyjrzeć się sobie z zewnątrz. „Czeskość” jak krzywe zwierciadło odbija polskie absurdy.
Niekiedy autor sam podaje te różnice na tacy:
„Nasz naród [Polacy] do życia potrzebuje nieszczęścia. Dopiero, kiedy pojawia się nieszczęście – nieudane powstanie warszawskie czy inna klęska – jesteśmy kimś. Krzywda nas wywyższa ponad inne narody. Polska kultura jest kulturą nekrofilską. Śmierć powoduje uszlachcenie człowieka… ..Polacy są więc lepsi w celebrowaniu pogrzebów i klęsk niż sukcesów… …Polacy umieją się jednoczyć, ale wokół nieszczęścia. A ponieważ wiemy, że świat nie docenia naszego cierpienia, pokażemy: w celebrowaniu śmierci i tragedii jesteśmy mistrzami świata!.. ..Az świat wreszcie przyzna: oni cierpieli najbardziej. Bardziej niz Żydzi. Już zresztą się słyszy: „Nikt tak nie umie cierpieć , jak my”
Jak to ma się do czeskich zwyczajów? Książka doskonale to przedstawia, choć jak zastrzega się sam autor – „(…) nie zawiera wszystkiego co mogłaby zawierać”. Pod względem humoru Szczygłowi biliżej jest już do Czechów niż do naszych szowinistycznych dowcipów o „Polaku, Niemcu i Rusku”. I to jest także atut książki.