Pierwszy sezon fascynował spotkaniami Holdena Forda i Billa Tencha z zabójcami i zalążkiem tego, co później rozwinęło się w poważną naukę behawioralną. Kolejne wizyty w celach śmierci były podróżą w chore umysły przypadków sklasyfikowanych jako „seryjni mordercy”.
Sezon drugi prezentuje kolejną porcję sławnych zwyrodnialców. Choć pojawiają się w nim takie „sławy” jak Charles Manson, „Son of Sam” czy William Pierce, najważniejsi są tu dobrzy chłopcy.
Po traumatycznym doświadczeniu z Edem Kemperem Holden dochodzi do siebie. Rozdarty między poczuciem obowiązku a rodzinnymi problemami Bill podróżuje wciąż wzdłuż i w szerz Ameryki. Osobną historię pisze Wendy Carr uchylając nieco z tajemnicy własnego życia.
Prywatne scenki z życia trójki agentów zdecydowanie przeważają nad rozpracowywaniem kolejnych przypadków. Po inteligentnym i wygadanym Kemperze są oni zresztą znacząco mniej skomplikowani.
Wiodącym w „dwójce” motywem jest gorączkowe poszukiwanie mordercy czarnoskórych dzieciaków w Atlancie. Skomplikowana rozgrywka pomiędzy FBI a lokalnymi politykami nie ułatwia wstrzymania zniknięć kolejnych małych chłopców.
Choć nie tak fascynujący jak „jedynka”, Mindhunter to nadal serial wciągający i fascynujący. Rozwijana konsekwentnie przez dwa sezony „miniatura” otwierająca każdy z odcinków to znak, że ciąg dalszy nastąpi. Wiadomo już, że tajemniczy okularnik to grasujący przez dekady „BTK killer”.