
Spodziewałem się, że spotkanie z panem będzie… hm… trudniejsze. Ma pan reputację człowieka w permanentnej depresji. Na przykład sądziłem, że pan dużo więcej pije.
Jed Martin z początku fotografuje martwe przedmioty, gustując w tych stworzonych ręką człowieka. Dzięki jednemu spojrzeniu staje się artystą cenionym i zamożnym – w artystyczny sposób fotografuje mapy Michelina.
Trochę po omacku opanował przesunięcie boczne, pochylanie przedniego i tylnego standardu oraz regułę Scheimpfluga, zanim rzucił się w to, co miało mu zająć niemal całe studia artystyczne: systematyczne fotografowanie wytworów człowieka.
I właśnie w tym momencie, rozkładając mapę o dwa kroki od zapakowanych w celofan kanapek, przeżył drugie w swoim życiu odkrycie estetyczne. Mapa była niezwykła; doznał takiego wstrząsu, że ogarnęły go dreszcze. Nigdy w życiu nie widział czegoś równie wspaniałego, równie pełnego emocji i znaczenia jak ta mapa Michelin departamentów Haute-Vienne i Creuse w skali 1:150 000. Esencja nowoczesności, naukowego i technicznego pojmowania świata, łączyła się w niej z esencją życia zwierzęcego. Rysunek był finezyjny i piękny, absolutnie klarowny, z ograniczonym kodem kolorystycznym.
Z czasem porzuca i to intratne zajęcie na rzecz klasycznego malarstwa. Tu także osiąga sukces a jego cykl „zwykłych zawodów” staje się cyklem bijącym rekordy aukcji. Wystawie prac Martina towarzyszy katalog napisany ręką znanego francuskiego pisarza Michela Houellebecq. Obrazy osiągają niebotyczne ceny, Martin staje się bogaczem.
„Mapa i terytorium” z pozoru tylko brzmi jak idylliczna bajka o genialnym malarzu. Houellebecq pozostał sobą i jego bohaterowie to wciąż zagubieni we współczesnym świecie, cierpiący w samotności starzejący się mężczyźni.
Ojciec po raz ostatni ponownie przeżywał nadzieje tworzące historię jego życia i ich utratę. Ludzkie życie to zazwyczaj nic takiego, sprowadza się do ograniczonego ciągu wydarzeń; tym razem Jed znakomicie zrozumiał gorycz straconych lat, raka, stresu, a także samobójstwa matki.
Jed Martin żyje w samotności znikając ze społeczeństwa na lata, pochłonięty własną twórczością, gadający do popiskującego kaloryfera. Podobnie jest z ojcem Jeda, starym architektem przeżuwającym w samotności gorycz minionego życia. W powieści pojawia się i trzeci bohater – autor Michel Houellebecq we własnej osobie. Sportretowany ze sporą dozą auto złośliwości stanowi kolejne studium męskich frustracji. O dziwo żaden z bohaterów „Mapy i Terytorium” nie ma erotycznych przygód i przemyśleń jakimi pisarz Houellbecq przyzwyczaił czytelników.
„Mapa i Terytorium” podejrzewana o inspirację filozofią postmodernisty Jeana Baudrillarda jest w gruncie rzeczy najmniej skomplikowaną z powieści tego autora. Niemała tu zasługa niecodziennego w twórczości Houellebecq’a wątku kryminalnego, dzięki czemu powieść czyta się łatwo i szybko. Prawdziwym smakiem „Mapy i terytorium” pozostają po mistrzowsku nakreślone postacie i ich nie mający końca smutek współczesnego człowieka.
I ostatecznie mój grzejnik przeżył Houellebecqa, pomyślał Jed, zerkając na urządzenie, które przywitało go ponurym pomrukiem, niczym rozzłoszczone zwierzę.