Wiedziony ciekawością świata oraz gastrycznymi przypadłościami rzymski patrycjusz Pomponiusz Flatus trafia do Nazaretu. Jest początek nowego wieku, w całej Judei trwa stan podgorączkowy w oczekiwaniu na kolejnego Mesjasza. Po miasteczku pałętają się Jan troglodyta, Juda Ben-Hur i malec o imieniu Jezus. Mrukliwy Józef cieśla skazany na śmierć z racji zawodu sam musi wykonać porządny krzyż.
Opowiastka Eduardo Mendozy zgrabnie wplata wątki biblijne w codzienne życie. Pomponiusz Flatus niczym amerykański turysta w Europie przechadza się po obcym miejscu obserwując toczące się wokół życie. Jako przedstawiciel klasy wyższej i nacji królującej na świecie z pewną rezerwą obserwuje życie prowincji. Rubaszny humor do spółki z poważnymi historiami Nowego Testamentu daje mieszankę wybuchową. Nie jest to przy tym obrazoburczy paszkwil a wyłącznie śmieszna historia. Punkt widzenia Pomponiusza to sposób myślenia współczesnego człowieka o religii: wierzyć trzeba, ale tak naprawdę kto wie, jak to było.