Zimna sprawa to termin określający policyjne śledztwo, które od lat pozostaje nierozwiązane. Za takie uznawano tajemnicze zaginięcie rodziny Garbarczyków. Do czasu kiedy w podziemiach ich opuszczonej willi na poznańskim Sołaczu policja odkrywa zwłoki kilu osób. Szybko okazuje się, że nie są to zmumifikowane ciała zaginionych przed laty, ale świeże trupy. Pochowane w rytualnej manierze sugerują, że sprawca dokonał czegoś w rodzaju rytuału.
Wśród ciał brakuje samego Gustawa Garbarczyka i jednej z jego córek. Do pomocy lokalnej jednostce przychodzą członkowie dopiero co powołanej do życia jednostki behawioralnego wsparcia dochodzeń. Ich szef i największa gwiazda Hubert Meyer ucieka w pracę aby zapomnieć o własnych demonach.
Sprawy skomplikują się gdy do mieszkającej w Niemczech siostry Gustawa trafia makabryczna przesyłka a Meyer natrafia na kolejne problemy w trakcie wizytacji w klasztorze.
W siódmym już tomie o przygodach psychologa śledczego Katarzyna Bonda tworzy wciągającą intrygę kryminalną, wrzucając swojego bohatera w szaleńczy pościg i piętrzące się problemy.
O ile kręgosłup książkowej intrygi jest bez zarzutu, trudno nie mieć wrażenia, że majacząca w tle osobista tragedia Meyera zmierza donikąd. Ostatnie ceny „Balwierza” i równie enigmatyczne zakończenie „Zimnej sprawy” wciąż nie posuwają do przodu tajemniczych wydarzeń z czwartego tomu „Nikt nie musi wiedzieć” Podejrzewam, że nie wie tego i sama autorka, która pozostawia sobie furtkę na dopisywanie kolejnych tomów z bliżej nieokreślonym wielkim finałem.