Historia zakochanego w sobie biurokraty, którego wpływy i decyzje ukształtowały współczesny świat.
George W. Bush: So we gonna do this thing, or what? I mean, is this happening?
Dick Cheney: I believe… we can make this work.
George W. Bush: Hehehe!
[claps]
George W. Bush: Hot damn!
Dick Cheney to przykład polityka, który z własnej nijakości stworzył markę i wspiął się na szczyty władzy. Karierę zaczynał w administracji Nixona, aby po kolejnych stanowiskach w Waszyngtonie zostać sekretarzem obrony w rządzie George Busha seniora. Apogeum możliwości sięgnął u boku George W. Busha, sprawnie manipulując nieogarniętym prezydentem i pociągając za sznurki niedostępne wcześniej żadnemu wiceprezydentowi.
Karierę polityczną twardogłowego republikanina można streścić jednym słowem – wyrachowanie. Ścieżka kariery i własny interes maskowane populistyczną troską o dobro publiczne to wizytówka pana „Vice”, który przyłożył rękę do amerykańskich interwencji w Panamie i Iraku. Po zakończeniu fuchy w Obronie USA był prezesem Halliburton, molocha w branży naftowej. Wracając do polityki w roli doradcy i „vice” u kolejnego z rodu Bush’ów stał się orędownikiem rozwiązań siłowych w polityce zagranicznej. Okazją życia stała się dla Cheneya pamiętna data 9/11. Wykorzystując chaos zamachu w Nowym Jorku i małe doświadczenie prezydenta praktycznie przejmuje stery, nadając Ameryce kurs na zbrojną interwencję w Iraku.
Kilka lat temu Adam McKay wypunktował świat finansjery w bezlitośnym „Big Short”. „Vice” w podobny sposób portretuje polityków. Kasta pozbawionych moralności bankierów została zastąpiona cynicznymi, żądnymi władzy urzędasami, po trupach prącymi do najwyższych stanowisk w sąsiedztwie gabinetu owalnego.
Dick Cheney to dla Adama McKaya wymarzona postać – inteligentny cwaniak, za którego chore ambicje zapłacą ludzie na dole drabiny społecznej. Tacy jak tajemniczy narrator filmu – Kurt. Na politykach reżyser używa sobie bez skrupułów. Donald Rumsfeld (Steve Carell), Colin Powell (Tyler Perry), J.W. Bush (Sam Rockwell) raczej nie powinni oglądać tego filmu. Zresztą sam niemalże 80-letni Cheney też nie, jeśli tylko dba o prawidłowe ciśnienie.
W roli tytułowej uwielbiający radykalne zmiany wyglądu Christian Bale – tym razem nie zawahał się przeistoczyć w otłuszczonego grubasa (opłacało się: nominacja do Oscara i Złoty Glob za tą rolę :).