RSS

Archiwa tagu: ruska mafia

Nobody

Hutch Mansell, definicja podtatusiałego pierdoły. Pomiatany w pracy i w domu, nie jest w stanie ogarnąć nawet środowej wywózki śmieci. Bilet miesięczny, tabelki w Excelu, kolacja, spanko.

Mając okazję obezwładnić nieporadnych włamywaczy Hutch wycofuje się i przyjmuje kolejne ciosy.

Wyzwalaczem bestii staje się breloczek córki. Niepozorny księgowy rusza w miasto żeby odnaleźć włamywaczy i odzyskać zabawkę. Nocny powrót autobusem przypieczętuje przemianę spokojnego pierdoły w karzącą pięść sprawiedliwości. Aż prosi się o cytat z Waltera White’a: „I’m the one who knocks” 🙂

„Nobody” nie odkrywa nic nowego. Widzieliśmy to już tyle razy: chuderlawy biały kołnierzyk z przepalonym bezpiecznikiem łapie za bejzbola i porządkuje świat. Ale „Nobody” robi to z dawno niewidzianą świeżością i subtelnym komediowym sznytem. To zasługa Boba Odenkirka, który kolejny raz udowadnia swój talent.

No i ta fantastyczna scena otwierająca z kotkiem 🙂

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 19 grudnia 2022 w kino 2022

 

Tagi: , , , ,

Siberia

Handlarz i przemytnik brylantów Lucas przybywa do Rosji, aby zrobić kolejny interes z szemranymi biznesmenami o złotych zębach.

Na miejscu nic nie idzie tak jak powinno: telefon wspólnika w interesach uciążliwie milczy, klient okazuje się wyjątkowym zwyrodnialcem a na miejscu mocno mota holenderska konkurencja.

W poszukiwaniu tajemniczego „Piotera” (he he) Lucas jedzie na mroźną prowincję, gdzie prawa dyktują lokalesi o jeszcze bardziej złotych zębach. Romans z ponętną barmanką dodatkowo komplikuje sprawy przemytnika.

Trudno zgadnąć co chodziło po głowie twórcom filmu i jakie mieli zamiary. „Syberia” to smętne dzieło o niczym z przewidywalną historią, drewnianą grą Keanu Reevesa (wciąż na jednej minie) i bez nadmiernych skoków adrenaliny w scenariuszu.

O ile sztampową grę topowego aktora można znieść, nie do zniesienia jest syberyjska prowincja, której standardem są ogromne pick-upy Dodge RAM i strzelby śrutówki „made in USA”. Gaf w scenariuszu jest zresztą więcej i jeśli czymś w filmie można się cieszyć, to jest to nieudolna sceneria Minesoty udającej post radziecką prowincję.

 

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 20 października 2018 w kino 2018

 

Tagi: , , , ,

Our kind of Traitor

Młode małżeństwo na wyjazdowej sesji w ciepłych krajach próbuje uleczyć chłód związku. Pozostawiony sam sobie Perry (Ewan McGregor) przypadkowo poznaje towarzystwo hałaśliwych Rosjan. Ich szef, jowialny Dima zadziwiająco szybko uznaje angielskiego profesora za swojego kumpla.

Dima zwierza się Anglikowi z grożącego niebezpieczeństwa i prosi o pomoc. Gail i Perry wpadają w środek rozgrywki brytyjskiego MI6, rosyjskiej mafii i świata wielkiej finansjery.

„Our Kind of Traitor” jest ekranizacją powieści szpiegowskiej Johna Le Carré. Sławne nazwisko powinno być gwarantem sukcesu. Jest tak połowicznie. Film trzyma w napięciu i ciekawi. Nie ma tu jednak nerwu najwyższych lotów, który powodowałby nerwowe zaciskanie rąk przy każdej scenie.

„Zdrajca w naszym typie” zaskakuje nieco rozwojem historii, jednocześnie nie wywołując dużych emocji. Dobrzy skądinąd aktorzy – McGregor, Skarsgard, Lewis – nie wysilają się. Ewan tradycyjnie balansuje pomiędzy bohaterem akcji a rozkojarzonym wesołkiem. Damian Lewis („Homeland„) nie wychodzi ponad przeciętność. Ciekawszą robotę ma Stellan Skarsgard w roli ruskiego mafiozy. Szwed doskonale wypada w rolach intelektualistów. Jako ruski prostak szastający kasą wypada nieprzekonująco, w dodatku drażniąc nijakim, podrabianym słowiańskim akcentem.

„Our Kind of Traitor” ma chwytliwy tytuł, ale dzień po obejrzeniu nikt go nie będzie pamiętać.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 25 marca 2017 w kino 2017

 

Tagi: , , ,

John Wick

john_wickNie rusz lwa, jak lew … 

Co najbardziej wkurza spokojnego faceta? Kiedy ktoś ruszy jego nawoskowaną brykę. Jeśli tą bryką jest retro Mustang ’69, a ruskie zakapiory przy okazji zabiją małego pieska, dochodzi do wrzenia. Jeżeli do wrzenia doprowadzony jest „emerytowany zabójca” – klękajcie narody.

Na dźwięk nazwiska „John Wick” wszystkie zbiry New York City robią „oj oj” cieniutkim głosem. Ferajna częściej nazywa go „the Boogeyman”  lub bardziej słowiańsko „Baba Yaga”. John, ustatkowany emeryt, jest legendą elity killerów. Wkurzony brakiem pieska postanawia znaleźć oprawcę czworonoga. Honor nie pozwoli mu odpuścić nawet mając do czynienia z armią uzbrojonych Rusków. Każdemu przeznaczy chwilkę i przynajmniej dwie kulki w czoło.

„John Wick” to dzieło dwóch facetów parających się wcześniej kaskaderką a odpowiadający za scenariusz Derek Kolstad błysnął dotychczas dwoma filmami z Dolphem Lundgrenem. Fachowcy zadbali o oprawę i choreografię widowiska w sposób perfekcyjny, niespecjalnie przejmując się głębią psychologiczną. Początkowe sceny można uznać za obowiązkowy wstęp, po którym następuje klarowna napierdzielanka. Keanu sprawnie macha kończynami, jeszcze lepiej rozmazując ruskie mózgi na eleganckich tapetach.

Solidna Baba Yaga

„John Wick” byłby zarówno doskonałym komiksem jak i świetną grą. Film stworzony przez fachowców od naparzanek jest solidnym kinem akcji bez najmniejszej potrzeby myślenia. Takie obrazy są potrzebne, choć ich wtórność momentami przytłacza. Zatrudnienie drewnianotwarzego Reeves’a było strzałem w dziesiątkę. Nazwisko gwiazdy podniosło rangę widowiska  „oczko wyżej” niż podobne widowiska „B klasy”. Sukces box office przełoży się też z pewnością do kolejnych produkcji we franczyzie. Prequele i sequele aż się proszą – Keanu będzie mógł odcinać kupony przez następne kilka lat… jak Birdman.

 

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 15 lutego 2015 w kino 2015

 

Tagi: , , , ,

The Drop

drop The drop (slang) – miejsce, do którego zrzucany jest haracz dla patronów okolicy.

Polski dystrybutor nie wysilił się tłumaczeniem. Tytuł „Brudny szmal” smakuje tandetą kina B lub epitetem na bramkarza reprezentacji Polski w piłce ręcznej. Polski tytuł głównym bohaterem nazywa grubą kopertę z dolarami. Sorry chłopaki, kasa jest ważna, ale w tym filmie ważniejsze są ludzkie traumy.

Marv i Bob prowadzą skromny pub na Brooklynie. Marv (James Gandolfini w definitywnie ostatniej roli w życiu), dawniej właściciel tego miejsca, nie kryje frustracji z powodu przymusu oddania rodzinnego biznesu w ręce Czeczenów. Bob (Tom Hardy) ze stoickim spokojem usługuje za barem. Knajpa jest przykrywką dla działań bezpardonowych gentlemanów ze Wschodu a także tytułowym „dropem”. Gruba kasa jest magnesem bez względu na konsekwencje. Zrzut przemebluje Marva i Boba zdecydowanie lepiej, niż perfekcyjna pani domu.

„Barman znajduje w śmietniku pit bulla, którego postanawia przygarnąć. Wkrótce pojawia się właściciel psa” – Filmweb na podstawie plota dystrybutora

The Drop bazuje na opowiadaniu Denisa Lehrane, autora fantastycznego „Mystic River”. Oglądając „Brudny Szmal” można łatwo stracić najważniejszy wątek. Nie jest nim bynajmniej przygarnięcie słodkiego szczeniaczka. Należy natomiast zwrócić uwagę na rolę Toma Hardy (Bob) – zdecydowanie najmocniejszy punkt produkcji.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 12 lutego 2015 w kino 2015

 

Tagi: , , , , ,

The Equalizer

The-Equalizer-IMAX-posterNie wkur…..cie Wujka Staszka” powinno wystarczyć za całą recenzję filmu sensacyjnego z Denzelem Washingtonem.

Wujek Staszek (Denzel W.) to dobrotliwy pracownik marketu budowlanego. Taki co i babcię przez pasy przeprowadzi i posprząta z kolegą na zmianie. A jak trzeba to zabije młotem bandziora seryjnie napadającego na sklepy. Młot – wypożyczony z marketu – oczywiście zwróci na miejsce.

Wujek Staszek jeździ do pracy metrem a wieczory spędza w barze czytając klasyków i recenzując te trudne dzieła napotkanym Damom lekkich obyczajów. Pech chce, że jedną z nich ktoś zaczepia na oczach Wujka Staszka. W wyniku nieszczęśliwego splotu zdarzeń Wujek Staszek zaczyna wojnę z potężną ruską mafią. „Tym gorzej dla mafii” powie Wujcio zanim rozpocznie totalną rozpierduchę.

„The Equalizer” jest przewidywalny jak menu w McDonalds. Nie będzie zatem tajemnicą, że Wujek Staszek wykona rozpizdziej większy niż huragan Catrina. Nowością gatunku jest natomiast wykorzystanie marketu budowlanego jako miejsca ostatecznej rozrywki. Użycie wiertarki, kołkownicy czy narzędzi ogrodniczych zaskoczy niejednego majsterkowicza.

ps. jest jeszcze epilog. Naprawdę – nie wkur…cie Wujka Staszka”.

 
1 Komentarz

Opublikował/a w dniu 22 grudnia 2014 w kino 2014

 

Tagi: , , ,