
I pledge allegiance to the Flag of the United States of America, and to the Republic for which it stands, one Nation under God, indivisible, with liberty and justice for all.
Robert Duvall – 7 nominacji do Oscara, w tym ostatnia właśnie za „The Judge”. Niezapomniany Tom Hagen z sagi „The Godfather” i pułkownik Bill Kilgore uwielbiający zapach napalmu o poranku. Człowiek legenda, którego kreacje ogląda się zawsze z uznaniem. To on jest tytułowym Sędzią. Nie ten mydłek Robert Downey Jr 🙂
Przebojowy adwokat Hank Palmer wraca w rodzinne strony, do zabitej dechami Indiany, na pogrzeb matki. Jego ojciec, sędzia Joseph Palmer to lokalna legenda. Surowy niczym sam Pan Na Niebiesiech rozdaje na lewo i prawo ciosy w imię sprawiedliwości. W dziwnych okolicznościach dochodzi do wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Sędzia Palmer nieoczekiwanie staje się głównym podejrzanym. Od niego samego zależy do jakiej kategorii zostanie zaliczona wina – morderstwo czy niemyślne potrącenie przez człowieka w podeszłym wieku. Chociaż między ojcem i synem iskrzy a niezrozumienie unosi się wokół niczym gorąca para w łaźni, junior decyduje się poprowadzić najtrudniejszy proces swojego życia.
„The Judge” jest filmem sztampowym. Kliszą z obrazkami sklejonymi z różnych filmów. Szarżujący Robert Downey Jr. ze swoją manierą Tony’ego Starka mógłby bez straty dla filmu zamienić drogi garnitur adwokata na czerwono-żółty kostium super herosa. W 127% zapełnia swoim ego ekran – bez względu na rolę, w którą się wciela.
Hank Palmer powiela wytarte w setkach filmów (i wielu pastiszach tej setki filmów) schematy – chłopak z zadupia robiący karierę w amerykańskim stylu wraca na prowincję. Oczywiście „po przejściach”. Na miejscu spotyka lokalnych rednecków, starą miłość wciąż prowadzącą jedyny w okolicy bar. Nudni koledzy pozostają nudni a kolarzówa i t-shirt z oldschoolowym logiem Metallica czeka w pogotowiu w nigdy niewysprzątanym pokoju dziecinnym. Podobnie jest z akcją sądową, w której widz z bijącym sercem bierze udział doskonale wiedząc, że „musi się udać”.
Zaślepiony kamienną twarzą starego jak dąb Bartek Duvalla (84 lata, to jednak ciut mniej niż dąb Bartek) nie dostrzegam tych mankamentów. Tandem dwóch Robertów podbija serca. Zarówno doskonały osiemdziesięciolatek jak i przebojowy ! pięćdziesięciolatek są główną atrakcją filmu. Reszta to tło, chociaż jest to tło namalowane dobrymi farbami – sentymentalizmem i amerykańską prowincjonalną szczerością.