„wybitnie złe zachowanie, cechy właściwe chamowi; grubiaństwo, prostactwo, obelżywość”
– to słownikowa definicja chamstwa. Jest też i drugie wyjaśnienie: „dawniej: pogardliwie o chłopach”.
Oba z definicji słuszne znaczenia są od wieków nierozerwalne – chamstwo to chłopstwo, cham to człowiek bez obycia i kultury.
Polska historia obrosła mitami. Tym najpowszechniejszym w narodzie jest przekonanie o wyjątkowości poparte legendarnymi „Sarmatami” i błękitną krwią płynącą w polskich żyłach.
Prawda jest okrutna i bezwzględna – większość z nas to chamy. Potomkowie chłopów pańszczyźnianych, przez wieki niewolonych i sprowadzonych do roli dwunożnego inwentarza. Nawet nie bydła, bo bydło jako rzecz cenna było traktowane z szacunkiem.
Kacper Pobłocki dokonał skrupulatnej analizy polskiego „chamstwa”. Każdy rozdział jest jak potężny cios w chamską szczękę. Bo chamom nie szczędzono razów „żeby zrozumieli”. Głęboko osadzone relacje społeczne rozlewają się w dół – od „panów” na rządców, z tych z kolei na pomniejszych ekonomów, wójtów i pańszczyźnianych chłopów. Niżej jest grupa, którą nawet prosty chłop gardzi i pomiata – chłopka.
Porażający obraz polskiego społeczeństwa odartego z mitów i legend. Ciężka gatunkowa lektura powinna przynajmniej we fragmentach stać się kanonem literatury. Ku „odkrzepieniu” serc.