RSS

Archiwa tagu: niewolnictwo

Kolej podziemna – Colson Whitehead

 Oto prawdziwy Wielki Duch, boska nić łącząca ogół przedsięwzięć człowieka – jeśli nie potrafisz czegoś zatrzymać, nie jest twoje. Czy chodzi o własność, niewolnika czy kontynent. Taki jest amerykański imperatyw

Cora jest młodą niewolnicą na plantacji bawełny. W stanie Georgia czarny jest tylko tanią maszyną do zbierania kłębków białej przędzy. Gdy przestaje pracować wydajnie, przestaje żyć.

Matka Cory – Mabel – była pierwszą na plantacji, której udało się uciec. Przynajmniej taka jest jej legenda, bo wszyscy uciekinierzy prędzej czy później padają łupem łowców nagród, wrogich farmerów z okolicy czy wreszcie nieprzebytych bagien.

Na plantację trafia nowy nabytek. Cesar jest murzynem sprowadzonym z Wirginii. Młody niewolnik opowiada Corze o legendarnej kolei podziemnej, dzięki której niewolnikom udaje się uciec w stronę wolności.

Tytułowa „Kolej podziemna” istniała naprawdę. Skomplikowany system pomocy zbiegłym niewolnikom opierał się na przychylności nielicznych białych, systemie szlaków, kryjówek i wielkim ryzyku. Spiskowcy abolicjoniści używali kodu. Było nim nazewnictwo i system znaków kolejowych.

U Whiteheada system kolei podziemnej to alegoria. Podróż pomiędzy poziemnymi stacjami rzuca Corę w kolejne miejsca na mapie południowej Konfederacji. Każdy ze stanów to odrębna galaktyka na mapie rasizmu.

Powieść Colsona Witeheada gna przez Amerykę w iście szaleńczym tempie. Przesuwające się niczym za oknami pociągu obrazki w zwarty sposób ukazują życie Cory na tle historii Ameryki. Bez nadmiernego popadania w moralizm książka wali niczym młot oburęczny, pozostawiając w myślach ponurą rzeczywistość rasizmu.

 

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 24 marca 2018 w literatura 2017

 

Tagi: , ,

The True Cost

Wiele było dokumentów punktujących jawną niesprawiedliwość, jaką jest krwiożercze wykorzystywanie taniej siły roboczej. Biedacy w Chinach, Bangladeszu, Indiach i wielu innych przeludnionych krajach trzeciego świata pracujący za przysłowiową miskę ryżu są tematem dobrze znanym, wpisującym się w obraz świata naszych czasów.

„The True Cost” skupił się na wycinku światowego szaleństwa – modzie. Film wprowadza nowe pojęcie – „szybkiej mody”. Mowa o coraz szybciej rotujących wyrobach tekstylnych, które stają się dobrami spożywanymi niemalże jak produkty FMCG.

Współcześni niewolnicy szyjący koszulę za 30 centów kontra właściciele korporacji H&M czy Inditex (z flagową „Zara” na czele). Wynik starcia jest przewidywalny: bogaci wzbogacą się jeszcze bardziej, biedni będą pracować za połowę stawki.

Po seansie w głowie pozostaje pytanie o sens kupowania i pusty śmiech z nadętych „faszyn dizajnerów”. Mocne.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 16 lipca 2017 w dokument, kino 2017

 

Tagi: , , , , ,

The Butler

The Butler  Politycznie poprawna pigułka historyczna. Historia Cecila Gainesa (Whitaker), czarnego kamerdynera w Białym Domu (huh! przy okazji co za rasistowski kontrast). 1926 rok, Afroamerykanie niedawno uzyskali prawa wyborcze. Cóż z tego, kiedy na bogatym, kochającym tradycję Południu nadal mają status niewolników. Scena na plantacji dobitnie wyjaśnia panujące stosunki i tłumaczy filozofię życiową głównego bohatera – „bądź dobrym czarnuchem i nie wtrącaj się do spraw białych”. Pokora i trzymanie się z dala od kłopotów to dewiza Cecila prowadząca go coraz wyżej w hierarchii milczącej kasty czarnych służących. W latach 50-ych trafia do Białego Domu, aby służyć Eisenhowerowi i zostaje tam przez kolejne prezydentury (Kennedy, Nixon, Johnson, Reagan).

Prezydenci wyznaczają rytm kolejnych epok w życiu głównego bohatera – Kennedy jest wizjonerem z uroczą rodziną i wieloma planami na poprawę świata, Nixon to krętacz, Johnson to prostak z Południa. Na oczach cichego kamerdynera rozgrywa się historia Ameryki ale gdzieś obok, w rodzinnym domu, rozgrywa się tragedia niezrozumienia. Różnice pokoleniowe i mentalnie doskonale oddają relacje ojciec – syn, ale sporo dzieje się też na linii Cecil – Gloria.

Film Danny’ego Stronga to produkt gładki do przełknięcia dla wszystkich. Ciemiężeni będą dumni z historii czarnej emancypacji, była rasa Panów nie poczuje się zbyt dotknięta prawdą historyczną. Reżyserowi nie udało się zbyt głęboko wejść w najciekawszą w filmie kwestię – relacje Cecila z żoną. Szkoda, bo Oprah Winfrey zagrała rolę Glorii doskonale. Trudno byłoby jednak zmieścić w jednym filmie 70 lat historii Ameryki i dramat psychologiczny.

Film ogląda się dobrze, ale końcówka budzi wątpliwości – czy to agitka administracji Obamy? Kiedy wybory?

 

 

 

 

 

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 9 września 2014 w kino 2014

 

Tagi: , , ,

12 years a slave

12yas-posterSolomon Northup urodził się wolnym człowiekiem. Będąc czarnym padł jednak ofiarą chciwości białych, których profesją było pośrednictwo w sprzedaży niewolników. Proceder musiał być kuszący niczym nowe Audi A8 dla ruskich złodziei. Uśpiony Northup został przewieziony z Waszyngtonu aż do Luisiany, gdzie Południowcy nadal czerpali niemałe zyski z niewolniczej pracy.

Przez 12 lat (ach ten spoiler w tytule 🙂 Northup ukrywał swoje wykształcenie i pochodzenie, będąc w beznadziejnej sytuacji czarnego niewolnika na zacofanym Południu. Dopiero list przekazany dzięki napotkanemu Kanadyjczykowi pozwolił na uwolnienie od jarzma. Po uwolnieniu Northup opisał swoją niedolę w książce o tym samym co film tytule ( -ciekawe skąd wiedział wcześniej jaki będzie tytuł filmu? :).

Film jest poprawny, ale nie doskonały. Być może ze względu na przewidywalność (znów ten spoiler) widz skupia się na niemym cierpieniu człowieka i podziwianiu pocztu białych degeneratów. A tych przedstawił Steve McQueen (nie, to nie ten od wyścigów ulicami Frisco) z prawdziwą maestrią. Wachlarz oprawców jest szeroki – od pozornie delikatnego pastora po absolutnego szaleńca i zboczeńca (ulubiony aktor reżysera – Fassbender znowu w szarżującej interpretacji). Oblicza zła zdają się przekazywać główne przesłanie filmu – jak mawiała Bożenka Dykiel – „podłość ludzka nie zna granic”. Jedynym sprawiedliwym jest przypadkowy Kanadyjczyk, w którego rolę wciela się (a jakże) sam Brad Pitt we własnej osobie.

Ilość Oscarów jakie uzyskał ten film od Akademii w 2014 roku zdumiewa, choć nie powinna. Temat nie jest powszechnie znany i „oklepany”. Ważkie społecznie filmy o jasnym i wzniosłym morale zawsze poruszą serca jurorów. Jeśli tematy te są bardzo amerykańskie – to świetnie.

Pozytywne jest także to, że prequel i sequel nie byłby dobrym pomysłem i prawdopodobnie nie powstanie (miejmy nadzieję).

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 23 kwietnia 2014 w kino 2014

 

Tagi: , , ,