RSS

Archiwa tagu: kolonializm

Jutro przypłynie królowa – Maciej Wasilewski

Wielka Brytania posiada czternaście terytoriów zamorskich rozsianych po świecie. Najodleglejszym jest wyspa Pitcairn na Oceanie Spokojnym, piętnaście tysięcy kilometrów na południowy wschód od Londynu. Została odkryta w 1767 roku przez załogę królewskiego statku Swallow, lecz przez kolejne dwadzieścia trzy lata pozostawała bezludna. W 1790 roku na wyspę zawinął brytyjski okręt Bounty z dziewięcioma angielskimi buntownikami i osiemnaściorgiem pojmanych Tahitańczyków. Obecnie na Pitcairn żyje sześćdziesiąt osób. Wybierają władze lokalne, które działają na podstawie odrębnej konstytucji i angielskiej Karty praw. Mieszkańcy wyspy mają obywatelstwo Wielkiej Brytanii, mogą korzystać z praw przysługujących obywatelom Unii Europejskiej.

Król Anglii sfinansował budowę statku i opłacił ekspedycję, której zadaniem było pobranie sadzonek z Tahiti. Statek nazwano Bounty, co oznacza „dobrodziejstwo”. Wypłynął z portu Spithead w południowej Anglii 23 grudnia 1787 roku. Załogę stanowiło czterdziestu sześciu mężczyzn: sześciu oficerów, lekarz, dwóch botaników i marynarze, a wśród nich analfabeci i kryminaliści.

W efekcie sławnego „buntu na Bounty” na Pitcairn żyje dziś angielska mikrospołeczność. Angielska z nazwy i panującego oficjalnie prawa.  Geny wyspiarzy pochodzą od sześciu angielskich mężczyzn, jednego Celta, jednego Amerykanina i dwunastu tahitańskich kobiet.

Obyczaje zamorskich obywateli brytyjskich dalekie są jednak od standardów europejskich. Tak dalekie, że na Pitcairn goście są niemile widziani a ci, którzy zostali wpuszczeni na ląd są pod kontrolą kilku mężczyzn autorytarnie rządzących swoim mikro królestwem. Pogłoski o stosunkach społecznych na wyspie wielokrotnie dochodziły do władz w Wielkiej Brytanii ale odległość Pitcairn od stolicy i wrogość w stosunku do obcych przez kolejne dziesięciolecia udaremniała jakiekolwiek interwencje zewnętrzne.

Maciej Wasilewski ukrywając swoją prawdziwą profesję reportera wkradł się w łaski mieszkańców, aby pod przykrywką socjologa sprawdzić co dzieje się na wyspie. Jego barwna relacja dowodzi, że w wieku satelitów i internetu istnieją na Ziemi miejsca oderwane od „globalnej wioski”. Zdumiewające historie z wyspy, o której pisał Juliusz Verne zaskoczą większość czytelników.

 

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 3 lutego 2021 w literatura 2021

 

Tagi: , , , ,

Zama

Diego de Zama piastuje urząd „corregidor” gdzieś na skraju hiszpańskiego imperium w Ameryce Południowej. Tytuł i poważanie to jednak tylko fasada dla codzienności przypominającej wieloletnie zesłanie do piekła. Prozę życia urzędnik zabija myślą o nieuchronnym awansie i przeniesieniu do miejsca o większym prestiżu. Przeniesieniu, które nieoczekiwanie zamienia się w lata jałowej egzystencji w zapomnieniu.

Przepustką do cywilizacji są dla Zamy kolejni wyżsi urzędnicy, od których humoru zależy, czy podlegli mu administratorzy Korony będą mogli powrócić do domu. Zama nie ma szczęścia do pryncypałów i wciąż ląduje na końcu kolejki do awansu.

„Zama” to przedziwna podróż do jądra ciemności. Błękit tropiku okazuje się jedynie prymitywnym, pełnym brudu zapomnianym miejscem na Ziemi. Podróż po zaszczyty zderza z absurdem audiencji u gubernatora dzielącego lokum z lamą i zapchlonymi psami.

Film Lucrecii Matel wymaga nie lada skupienia ale i dużej dozy cierpliwości widza, na codzień karmionego łopatologicznie kinową dosłownością.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 28 grudnia 2018 w kino 2018

 

Tagi: , ,

Wytępić to całe bydło – Sven Lindqvist

„Z grubsza narody świata można podzielić na te utrzymujące się przy życiu i te wymierające” – Lord Salisbury*, 4.05.1898,

Oddalając się od Europy, pełen uprzejmości i szczytnych myśli Europejczyk szybko wraca do naturalnych ludzkich odruchów – okrucieństwa i agresywności.

Lindqvist dokumentuje swoją tezę podróżą w historię imperializmu i kolonializmu podpierając się a to cytatami z Darwina („pomiędzy małpą a człowiekiem są ogniwa pośrednie takie jak goryle i dzikusy”) i Cuviera („negroidy pozostaną zawsze w stanie barbarzyństwa”). Ulubieńcem autora pozostaje jednak nasz rodak Joseph Conrad, którego dzieło „Jądro Ciemności” w istocie oddaje wszystko to, co Lindqvist ma nam do powiedzenia:

Kurtz, główny bohater Jądra ciemności, kończy swój raport o niesieniu cywilizacji wśród dzikich w Afryce odręcznym postscriptum. Wydobywa ono z górnolotnej retoryki dzieła jego prawdziwą treść. I to zdanie teraz świeci z ekranu: „Exterminate all the brutes”.

***

Wywód Svena Lindqvista bywa pozbawiony planu, skacząc od kolumbijskiej Ameryki do brytyjskiej  dominacji w XIX wieku. A jednak dotyka natury rzeczy, bezpardonowo nazywając sprawy po imieniu.

Europa, ta przedindustrialna, nie miała wiele do zaoferowania reszcie świata. Najważniejszym towarem eksportowym była przemoc

Holocaust to nie wymysł nazistów. Oni tylko zmonopolizowali współczesne sobie myślenie metodycznym działaniem. Nienazwanych holokaustów było dużo więcej, w tym kilka które z sukcesem doprowadzono do końca. Takich jak wybicie mieszkańców Tasmanii czy ludu Hererów. Tych ostatnich wytrzebili zresztą poddani Kaisera, przy okazji przyswajając sobie nowe słownictwo.

Pozostało jedynie kilka tysięcy skazanych na karną pracę w niemieckich obozach koncentracyjnych. I tak oto termin „obóz koncentracyjny”, ukuty w 1896 roku przez Hiszpanów na Kubie, zangielszczony przez Amerykanów i używany znowu przez Anglików w czasie wojen burskich, wdarł się w język niemiecki i niemiecką politykę

Oczywiście niemieckie, francuskie czy angielskie kolonie na Czarnym Lądzie to tylko zaczyn tematu. Zanim w XIX wieku doszło do wyścigu o afrykańskie ziemie, Europejczycy uporali się z nowo odkrytym kontynentem. Czerpiąc garściami z zasobnych i słabo bronionych skarbów Ameryki, Europa rosła w potęgę jednocześnie eksterminując słabszą kulturę rdzennej Ameryki.

Według ogólnie dziś przyjętej opinii, w momencie przybycia Kolumba Amerykę zamieszkiwało mniej więcej tyle samo ludzi, ile było ich w Europie – ponad siedemdziesiąt milionów. W ciągu następnych trzech stuleci ludność świata wzrosła o dwieście pięćdziesiąt procent. Sam Meksyk, w chwili przybycia Europejczyków w 1519 roku, mógł mieć dwadzieścia pięć milionów mieszkańców. Pięćdziesiąt lat później liczba ta spadła do dwóch milionów siedmiuset tysięcy.

Punkt widzenia autora daje do myślenia. „Wytępić całe to bydło” podróżuje w czasie i przestrzeni relatywizując historię. Pięćset lat kolonizacji dla części narodów jest chlubną historią. Dla pozostałych – zderzeniem z europejskim, nigdy nie zaspokojonym apetytem na posiadanie. Lindqvist wciąż zafascynowany conradowskim Jądrem Ciemności filozofuje:

w koloniach, (koloniści, Europejczycy) byli „niewidzialni” nie tylko w tym sensie, że ich broń zabijała na odległość, ale także i z innego powodu: w ich ojczyźnie nikt nie wiedział, czym się zajmują. Odcięci od kraju ogromnymi odległościami, fatalną łącznością i dżunglą niemal nie do przebycia, sprawowali imperialną władzę poza jakimkolwiek osądem. Jak ją sprawowali tam, gdzie nie istniała żadna kontrola? Jak sami się zmieniali, gdy nikt ich nie widział?

***

Moim zdaniem można wyraźnie zauważyć, że niektóre z przyczyn katastrof demograficznych XVI wieku dziś występują w Ameryce Południowej, a także w innych częściach świata. Presja głodnych i zdesperowanych miliardów nie jest jeszcze na tyle silna, by władcy tego świata uznali taktykę Kurtza za jedyną z możliwych, humanitarną i w gruncie rzeczy naturalną. Dzień przełomu jednak się zbliża. Widzę, jak nadchodzi. Dlatego uczę się historii.

 

 

* Premier Anglii w czasach Imperium Brytyjskiego

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 12 czerwca 2018 w literatura 2017

 

Tagi: , ,

Taboo

James Keziah Delaney (Tom Hardy) wraca po niemalże dekadzie do rodzinnego Londynu. Jest 1814 rok, Anglia dominuje nad światem na morzach i lądach. Prawą ręką Królestwa są kampanie handlowe spowijające odległe ziemie nowego świata pajęczyną tras, powiązań i wpływów.

Delaney ma w sobie mieszankę angielskiej i indiańskiej krwi. Po latach życia na odludziu jego dusza kryje mroczne tajemnice. Do Anglii sprowadza go testament ojca i spodziewane przejęcie firmy handlowej. Na miejscu rzeczy okazują się być dalekimi od tego co James zostawił opuszczając Londyn.

Pozostawione przez ojca prawo własności przesmyku Nutka jest asem pik w talii Delaney’a. Przesmyk stoi na drodze importu herbaty – przez co jest kluczowym elementem walki mocarstw Anglii i Stanów Zjednoczonych o panowanie nad handlem tą egzotyczną rośliną.

Fabuła „Taboo” to przede wszystkim coraz dalsza podróż w mroczne jestestwo Jamesa Keziah Delaney’a. Bezwzględny i brutalny kiedy sytuacja go do tego zmusza, główny bohater to także doskonały strateg i tęgi umysł.

„Taboo”  czaruje wiernie oddanym, dusznym klimatem XIX wiecznego Londynu pełnego brudu i nieprawości. To także doskonale rozpisana historia głównego bohatera z pojawiającymi się – ale nie przytłaczającymi – elementami voodoo. Całość złożyła się na perfekcyjne widowisko filmowe, w którym nie ma ani chwili na nudę i dłużyznę.

 

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 16 lipca 2017 w seriale

 

Tagi: , , , ,

Duch Króla Leopolda – A.Hochschild

Hochschild_Duch_krola_LeopoldaLudobójstwo – termin ten narodził się w XX wieku, w trakcie procesów norymberskich po raz pierwszy został zaś użyty publicznie. Ludobójstwo dziś kojarzy się z największą traumą ludzkości, holocaustem i polityką eksterminacji III Rzeszy. Pod pojęcie to podciągano później inne masowe eksterminacje – rządy Czerwonych Khmerów, kasakry w Srebrenicy, Burundi, Rwandzie. Trochę ciszej wspomina się wujka Stalina, który wśród wyczynów całokształtu twórczości zanotował wielki głód na Ukrainie (szacunki na 10 mln ofiar).

Rzadko jednak wspomina się o wcześniejszych wiekach, kiedy termin „ludobójstwa” nie istniał. Historia XX wieku przyniosła wiele spektakularnych mordów, w cień odsuwając wcześniejsze eksterminacje nie nagłaśniane tak mocno w czasach gdy przelewanie krwi było na porządku dziennym. Historia ocieka krwią niewinnych, o których pamięć zanika w mrokach przeszłości.

Jednym z najmniej znanych mordów jest kolonizacja Kongo. W wyniku sprawowania rządów belgijskiego króla Leopolda II Koburga z Kongo zniknęła połowa populacji. Ostrożne szacunki podają od dziesięciu do kilkunastu milionów ludzi.

Obsesją króla maleńkiego i niezbyt ważnego w Europie państwa Belgia było posiadanie kolonii. Tylko w ten sposób Leopol II Koburg mógł spełnić ambicje rządzenia mocarstwem. Po latach zakulisowych działań i podszywania się pod dobroczynność Leopold dokonał faktycznego przejęcia na własność terytorium wielokrotnie większego niż własne państwo. Dalej poszło już łatwo. Krytykując niewolnictwo belgijski monarcha sam wykorzystał miejscową ludność jako darmową siłę roboczą. Popyt na kość słoniową a później niespodziewany boom na kauczuk uczyniły go najbogatszym monarchą w Europie. Uwcześni humaniści protestowali cieniutkim głosem. Wciąż kwitł kolonializm a epoka handlu niewolnikami dopiero co się skończyła. Wśród beneficjentów byli najwięksi: Anglia, Francja, Ameryka.

Adam Hochschild precyzyjnie kreśli proces powstawania prywatnego królestwa króla Leopolda, jego rozkwit i próby ówczesnych sprawiedliwych doprowadzenia do nagłośnienia szwindli Koburga. Na kartach książki pojawiają się m.in. Pan Livingstone, Henry Stanley i Joseph Conrad, którego wrażenia z pobytu w „Wolnym Państwie Kongo” przelane zostały na karty „Jądra ciemności”.

Belgowie wciąż uważają swojego króla za dobroczyńcę i filantropa. Zostawił po sobie wiele pereł archtektury opłaconych kauczukiem, kością słoniową a przede wszystkim krwią tubylców. Pomnik Leopolda II nadal dumnie stoi w centrum Brukseli pozdrawiając parlamentarzystów Unii Europejskiej.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 24 września 2014 w literatura 2014

 

Tagi: , , , , , ,