Kwintesencja kina. „Bogowie” to poruszająca serce opowieść o człowieku, jego pasji i jego czasach, zrealizowana w doskonały sposób. Łukasz Palkowski raz jeszcze udowadnia, że ma talent do opowiadania niecodziennych historii głęboko zanurzonych w codzienności.
Zbigniew Religa był postacią nietuzinkową. Społeczeństwo obdarza lekarzy zwyczajowym zaufaniem. W przypadku kardiologa medycyna wydaje się dodatkowo rodzajem magii. Profesor Religa jako pionier transplantologii i kardiologii w Polsce otoczony był powszechnym szacunkiem. A jednak z czasem spowszedniał, w szczególności po swoim epizodzie z polityką.
Film Palkowskiego „odkurzył” pamięć o Relidze. Dzięki „Bogom” i świetnej kreacji Tomasza Kota profesor zostanie w pamięci Polaków przez wiele lat.
„Bogowie” to zwarta opowieść, świetnie wykorzystująca potencjał drzemiący w historii profesora. Nie ma tu niepotrzebnych wtrąceń i retrospekcji z dzieciństwa. Jest za to determinacja młodego doktora i wysoko postawiony cel. Jest legendarna kawa „plujka” i dziki rajd Fiatem 125, ale też ogromny stres człowieka, w którego rękach jest ludzkie życie.
Fabuła trzyma w napięciu i ogląda się jednym tchem. Palkowski dobrze wyważył proporcje, nie przesadzając z patosem i historycznym biadoleniem, ale też nie błaznując z czasów „Pan tu nie stał”. Film subtelnie wskazuje „bareizmy” lecz nie zapomina o gorzkim posmaku epoki socjalizmu i naszych ponadczasowych wadach narodowych. Najważniejsza jest jednak sama opowieść o kardiochirurgu. Uwaga widza skupia się na głównym bohaterze także dzięki genialnej roli Kota. Mimika, przygarbienie, nerwowy chód i nieodzowny papieros w ręce – Kot wybitnie odtworzył postać Zbigniewa Religi.
Nie umniejszając nic oscarowej „Idzie” – „Bogowie” bardziej zasługują na grad statuetek. Miejmy nadzieję, że nie skończy się na Orłach i Złotych Lwach.