RSS

Archiwa tagu: kino polskie

Ucieczka na srebrny glob

Opowieść o filmie, który mógłby stać się arcydziełem. Mógłby, gdyby nie komunistyczny reżim, bieda PRL-u i splot polityczno – społecznych wydarzeń skutecznie torpedujących produkcję.

O „Ucieczce…”, spektakularnym w zamierzeniach filmie S-F polskiej produkcji opowiadają ludzie, którzy brali udział w pełnej skrajnych emocji przygodzie u boku Andrzeja Żuławskiego.

To także wspomnienie kontrowersyjnego reżysera, ubóstwianego nad Sekwaną i znienawidzonego nad Wisłą.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 16 marca 2023 w dokument

 

Tagi: , , ,

Jak pies z kotem

Wezwany do niedołężnego brata Janusz bez zastanowienia podejmuje się opieki nad bliską, choć dawno nie widzianą osobą. Konsekwencje braterskiego odruchu nie trudno odgadnąć – codzienny trud radzenia sobie z chorym Andrzejem, huśtawka emocjonalna z tym związana, polaryzuje emocje między miłość i nienawiść. Oliwy do ognia dolewa borykająca się z własnymi problemami partnerka Andrzeja Inga.

Reżyser nie próbuje ukryć autobiograficznego charakteru swojego dzieła. „Jak pies z kotem” opowiada historię braci Janusza i Andrzeja Kondratiuków bez kamuflażu fikcji. Starszy z braci, to Andrzej Kondratiuk, twórca kultowych „Wniebowziętych” i „Hydrozagadki”. Młodszy, Janusz Kondratiuk to, twórca nie mniej utalentowany od brata, choć stojący w cieniu „kultowości” Andrzeja.

„Jak pies z kotem” to film szyty delikatnymi nićmi, wciąż niepewnie stąpający pomiędzy braterskimi uczuciami a czysto ludzkim zmęczeniem, po obu zresztą stronach dramatu. Kondratiuk dokonuje rzeczy niebywałej – niezwykle osobiste i bolesne doświadczenia przekuwa w film, który opowiada historię zręcznie balansując pomiędzy komedią a dramatem. Choć tego drugiego jest tu zdecydowanie więcej a z perypetii braci trudno się śmiać, reżyser nie uległ pokusie stworzenia kolejnego „żałobnego rapsodu”. Film przypieczętował filmtytułem sugerującym ubaw po pachy i okładką kojarzącą się z denną polską komedią – to oczywista zmyła.

 

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 22 czerwca 2020 w kino 2020

 

Tagi: , , , ,

Amok

Krystian Bala wydał swoją powieść „Amok” w 2003 roku. Kilka lat później został skazany za morderstwo. Motorem napędowym dochodzenia stała się powieść Bali, wiernie oddająca niektóre szczegóły zabójstwa Dariusza J., biznesmena z Wrocławia.

Ostatecznie biegli sądowi wykluczyli powieść i jej zbieżność z dokonanym morderstwem, a podstawą skazania Bali na karę 25 lat pozbawienia wolności został ciąg dowodów poszlakowych.

Film Kasi Adamik wydaje wyrok już na początku. Bala w interpretacji Mateusza Kościukiewicza jednoznacznie wysyła sygnały „jestem psychopatą”. Mocne do przesady sceny przedstawiające sadystyczne fascynacje Bali skutecznie niwelują zamierzenia reżyserki. Późniejsza gra w winny-niewinny jest z góry skazana na porażkę.

Obronną ręką z filmu wychodzi jedynie Łukasz Simlat, wiarygodnie, choć momentami zbyt ekspresywnie odgrywając postać policjanta śledczego.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 1 listopada 2017 w kino 2017

 

Tagi: , , ,

Panie Dulskie

Panie Dulskie„Panie Dulskie” to pomysł Filipa Bajona na klasykę polskiej literatury w nowym otwarciu. Dramat Gabrieli Zapolskiej z początków XX wieku rozrasta się niemalże arytmetycznie. Sto lat to trzy pokolenia – przynajmniej tak „pi razy drzwi” obmyślił to sobie reżyser.

Melania Dulska, jak przystało na dziewczę XXI wieku, jest otwarta na konfrontację z rodzinnym brudem. Ba! Chce nawet wykorzystać ułomności rodzinnej genealogii i przekuć je na modernistycznie obyczajowy streaptise.

Rodzinne śledztwo jest przyczynkiem do historii opowiadanej z perspektywy Dulskiej – matki (Katarzyna Figura) i Dulskiej – babki (Krystyna Janda). Każde z pokoleń ma coś do ukrycia, każde ma swoją własną „dulszczyznę”.

„Panie Dulskie” to kontynuacja losów rodziny Dulskich ale w gruncie rzeczy jest po trzykroć powtórzonym moralitetem o niezmienności dulszczyzny w kolejnych pokoleniach.

Wychodząc z tezą „dulszczyzna jest wieczna” Filip Bajon nie odkrywa niczego, czego nie wyczytalibyśmy w oryginale Zapolskiej. O ile tam jednak pani Dulska była na swój charakterystyczny sposób zarazem zabawna i żałosna, to „Panie Dulskie” plasują się zdecydowanie bliżej żałosności.

Warsztatowo filmowi trudno coś zarzucić. Jest tu fantastyczna jak zwykle Janda grająca na komediowej nucie zadziornej staruszki. Jest fantastycznie drobnomieszczańska Figura i nie ustępująca jej pola Sonia Bohosiewicz. Są niezłe (choć troszkę sztuczne) scenografie zmieniające klimat w zależności od prezentowanego pokolenia. Jest humor, satryra i klimat. Tylko jakoś pomysłu brak.

W efekcie „Panie Dulskie” to dzieło bez błysku. Lepiej przejść się do teatru na dobrą sztukę opartą na tekście oryginału albo sięgnąć po którąś z licznych ekranizacji Teatru Telewizji.

 

 

 

 

 

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 10 października 2016 w kino 2016

 

Tagi: , , ,

Pakt

PaktSześcioodcinkowy miniserial HBO rodzimej produkcji, którego pierwowzorem był norweski „Mammon”.

Marcin Dorociński w roli dziennikarza opiniotwórczej gazety wpada na trop afery zataczającej coraz wieksze kręgi. „Zwykły” gospodarczy szwindel nieuchronnie prowadzi do kolejnych odkryć a akcja pełznie w kierunku zła totalnego.

„Pakt” jest maksymalnie zagęszczony nakładającymi się wątkami. Każdy z nich to swoista teoria chaosu, z której równie dobrze może wyniknąć suspens jak i nieistotny epizod. Twórcy dwoją się i troją, żeby podbić serialową poprzeczkę i udaje się to im calkiem dobrze.

Estetyka „Paktu” wyraźnie posiłkuje się najlepszymi wzorcami – chłodne, industrialne zdjęcia wielkomiejskich arterii i zgrzytająca jak zardzewiała maszyna ścieżka dźwiękowa są żywcem wyjęte z drugiego sezonu „True Detective”. Warszawa zyskuje dzięki temu sznytu, jakiego jeszcze nie miała.

Chciaż producji HBO nie brakuje słabszych momentów, to zdecydowanie jeden z lepszych polskich seriali (obok „Na Wspólnej” 😉 „Mammon” ma w Norwegii już drugi sezon. Mam nadzieję, że HBO zdecyduje się na to także w Polsce a nieco trywialne niedoróbki scenariusza znajdą swoje wyjaśnienia w kolejnych odcinkach.

 
1 Komentarz

Opublikował/a w dniu 26 stycznia 2016 w seriale

 

Tagi: , , ,

Bogowie

BogowieKwintesencja kina. „Bogowie” to poruszająca serce opowieść o człowieku, jego pasji i jego czasach, zrealizowana w doskonały sposób. Łukasz Palkowski raz jeszcze udowadnia, że ma talent do opowiadania niecodziennych historii głęboko zanurzonych w codzienności.

Zbigniew Religa był postacią nietuzinkową. Społeczeństwo obdarza lekarzy zwyczajowym zaufaniem. W przypadku kardiologa medycyna wydaje się dodatkowo rodzajem magii. Profesor Religa jako pionier transplantologii i kardiologii w Polsce otoczony był powszechnym szacunkiem. A jednak z czasem spowszedniał, w szczególności po swoim epizodzie z polityką.

Film Palkowskiego „odkurzył” pamięć o Relidze. Dzięki „Bogom” i świetnej kreacji Tomasza Kota profesor zostanie w pamięci Polaków przez wiele lat.

„Bogowie” to zwarta opowieść, świetnie wykorzystująca potencjał drzemiący w historii profesora. Nie ma tu niepotrzebnych wtrąceń i retrospekcji z dzieciństwa. Jest za to determinacja młodego doktora i wysoko postawiony cel. Jest legendarna kawa „plujka” i dziki rajd Fiatem 125, ale też ogromny stres człowieka, w którego rękach jest ludzkie życie.

Fabuła trzyma w napięciu i ogląda się jednym tchem. Palkowski dobrze wyważył proporcje, nie przesadzając z patosem i historycznym biadoleniem, ale też nie błaznując z czasów „Pan tu nie stał”. Film subtelnie wskazuje „bareizmy” lecz nie zapomina o gorzkim posmaku epoki socjalizmu i naszych ponadczasowych wadach narodowych. Najważniejsza jest jednak sama opowieść o kardiochirurgu. Uwaga widza skupia się na głównym bohaterze także dzięki genialnej roli Kota. Mimika, przygarbienie, nerwowy chód i nieodzowny papieros w ręce – Kot wybitnie odtworzył postać Zbigniewa Religi.

Nie umniejszając nic oscarowej „Idzie” – „Bogowie” bardziej zasługują na grad statuetek. Miejmy nadzieję, że nie skończy się na Orłach i Złotych Lwach.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 9 Maj 2015 w kino 2015

 

Tagi: , , , , ,

Sala samobójców

Zmęczony nieco film, oglądany w kilku „częściach”. Wątków, myśli i ukrytych znaczeń jest tu tyle, że można obdarować nimi kilka polskich filmów.

Sceny „wirtualne” są banalne, ale trudno w dzisiejszym świecie nadążyć produkcji filmowej (kilka lat zanim film pojawił się w dystrybucji) za rozwojem gier komputerowych. Świat gier wygląda w filmie niczym gra na Atari.

Wątek wyalienowanego chłopaka i jego rodziny jest przejmujący ale wszystko podane w sposób odrzucający w odbiorze.

W sumie – film dla wrażliwych nastolatków z pretensjami do egzystencji.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 30 października 2012 w kino 2012

 

Tagi: