RSS

Archiwa tagu: Brazylia

Fogareu

Fernanda wraca w rodzinne strony. Małe miasteczko w środku Brazylii pozornie jest krainą szczęśliwości, sprawnie zarządzaną przez wuja bohaterki.

Adoptowana w dzieciństwie Fernanda odkrywa kolejne warstwy obłudy i zakłamania będące fasadą dla lokalnej społeczności. Historia rodzinna okazuje się dla bohaterki jeszcze gorsza.

„Festiwalowy” Fogareu odkrywa przed widzem egzotyczne społeczeństwo brazylijskiej prowincji. W tle szczypta latynoamerykańskiego realizmu magicznego i paskudna tajemnica, która trzyma w napięciu.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 14 kwietnia 2023 w kino 2023

 

Tagi: , , ,

Zdrajca (Il Traditore)

Fabularyzowana biografia mafijnego zdrajcy Tommaso Buscetty, którego współpraca z wymiarem sprawiedliwości i zeznania w największym w historii procesem Cosa Nostry we Włoszech doprowadziły do rozbicia struktur i skazania ponad trzystu bossów.

Marco Bellocchio przedstawia przemianę brutalnego mafioso bez popadania w romantyczne wzorce rodem z filmów Coppoli. Chłodnym okiem obserwuje bezwzględność i spryt sycylijskiego „biznesmena”, jego walące się królestwo, wreszcie decyzję o współpracy i konsekwencje z tego wynikające.

„Wszystko się zmieniło, został tylko szał, wojna i krew. I pieniądze, wszystko dla pieniędzy”.

Idąc za wyznaniem Buscetty i jego gniewem na nowy mafijny porządek, reżyser podąża dwoma tropami. Z jednej strony wnikliwie dokumentowany „maxi” proces , z drugiej ponury ciąg zdarzeń pokazujących co mogło skłonić bezwzględnego gangstera do obróceniu się przeciw organizacji. Choć fabuła „Zdrajcy” nie tuszuje zbrodni,  doskonała rola Pierfrancesco Favino sprawia, że do Signor Buscetty można poczuć odrobinę sympatii.

Włoski „Il Traditore” warto uzupełnić o dokumentalny film Netflixa „Our Godfather

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 29 października 2020 w kino 2020

 

Tagi: , , , ,

Brasilia – Life after Design

Stolica Brazylii powstała w 1960 roku w szaleńczym tempie, którego mogli pozazdrościć najzacieklejsi maniacy socjalizmu Europy Wschodniej.

Prace zainicjowano w 1956 roku i w cztery lata zbudowano zręby wielkiego miasta, które z założenia miało natychmiast stać się sercem wielkiego kraju.

Idea przeniesienia centrum administracyjnego w głąb kraju był w Brazylii dużo starszy, bo sięgający początków państwowości tego kraju.

Idee fix ubraną w szczytne, choć mocno utopijne cele zrealizował dopiero kolejny prezydent, socjaldemokrata i populista Juscelino Kubitschek. Miasto zaprojektowali dwaj czołowi architekci i projektanci modernizmu: Lucio Costa i Oscar Niemeyer.

Brasilię zaprojektowano na planie „lecącego kondora” -na dłuższej osi rozrysowano wyseparowane osiedla mieszkaniowe, na krótszej zaś – biegnące wzdłuż monumentalnej alei – urzędy państwowe i najważniejsze budynki w mieście. Głową ptaka zostały Palacio do Planalto i Palacio da Alvorada, czyli budynki prezydenta.

Powstało miasto piękne w formie, ale zupełnie nie przystosowane do życia w nim ludzi, bo pozbawione prawie zupełnie chodników, pełne pięknych ogromnych budynków użyteczności publicznej, zanadto oddalonych od ludzi.

„Brasilia, life after design” opowiada o ludziach mieszkających w mieście, które w całości stało się obiektem z listy Unesco. Autor wybrał drogę artystycznej impresji, co może się podobać (ale nam się nie podobało 😀 Na szczęście to czego film nie powiedział, zawsze można doczytać w sieci 🙂

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 27 Maj 2018 w dokument, kino 2018

 

Tagi: , ,

Aquarius

Aquarius_poster_goldposter_com_1Budynek przy Boa Viagem Avenue w Reclife należy do rodziny od pokoleń. Budynek z 1940 roku to nie tylko mury, to wypełniające to miejsce od lat emocje: miłość, żałoba, śmiech i łzy, krzyki dzieci i leniwa cisza brazylijskiej siesty.

Klara (Sonia Braga), 65-letnia krytyk muzyczna mieszka sama. Wszystkie mieszkania wokół niej wykupił agresywny deweloper. Właścicielka ostatniego apartamentu w bydynku mówi wyraźnie „nie”. To jedyne słowo, jakiego zdaje się nie słyszeć firma naginająca rzeczywistość do swoich planów finansowych.

Aquarius tętni życiem jakie chciałoby się oglądać w każdym filmie. Codzienność Klary to nie tylko nierówna walka z krwiożerczym przedsiębiorcą. To przede wszystkim życie rodzinne, pełne namiętności, wspomnień, żywiołowych reakcji a czasami także chwilami cierpienia i rozczarowania. Choć mieszkanie w budynku przy Boa Viagem jest tylko kawałkiem betonowej przestrzeni, bez niego nic nie byłoby już takie same.

„Aquarius” zachwyca. To absolutna zasługa Sonii Bragi. Twarda i jednocześnie pełna ciepła. Empatyczna dla rodziny i bezwzględna dla obcych. I wreszcie pełna pasji i gorącej brazylijskiej krwi. Klara w interpretacji niemłodej już Bragi jest prawdziwym majstersztykiem, który ogląda się do ostatniej minuty w pełnym zachwycie.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 16 października 2016 w kino 2016

 

Tagi: , , ,

Brazylia – John Updike

Updike Brazil

Mezalians miejskiego ulicznika Tristao i Isabel, dziewczyny z wyższych klas. Tristao czarny jak heban, mieszkaniec faweli w Rio spotyka na plaży nastolatkę o skórze białej jak mleko. Wręcza jej metalowy pierścionek ukradziony starej Amerykance. Ich romans przerodzi się w kataklizm, który zmieni życie na zawsze. Szykujcie się na tępe pierdyknięcie ciężkim stołkiem w potylicę. 

„Brazylia” zaczyna się obiecująco przemarszem dwóch młodych rzezimieszków przez Copacabanę, ale szybko popada w tandetne romansidło.

Kiedy przecierając oczy ze zdumienia przebrniemy przez pretensjonalną podróbkę „Harlequina”, dostajemy zdumiewające continuum opowieści. Bezbronni duchem wkraczamy w reinkarnację „W pustyni i w puszczy”. To wersja dla dorosłych, która głównie (pardon le mot) „dupą stoi”.

Najwyraźniej starzejący się Updike cierpiał na jakąś maniakalną erotomanię.

Sześćdziesięciodwulatek, w dodatku literat od lat przynajmniej trzydziestu, obficie raczy czytelnika krypto pornograficznymi opisami, w których niczym młodzik niezdrowo podnieca się twardą dosłownością czynów, powszechnie uznawanych za lubieżne.

Teoretycznie wszystko się zgadza – pana Updike cechuje uwielbienie śmierci, seksu i Ameryki. Ale w „Brazylii” Updike karmi czytelnika kopulacją na każdym domowym meblu. Może to wynik podmiany Ameryki Brazylią? Z czasem staje się to jednak nieco nużące. Tym bardziej, że autor pastwi się nad nieszczęsnymi klientami swojej literatury wyszukanym, barokowym językiem:

„Stały, rozmawiając z mężczyznami i rozglądając się dookoła, wypatrując jakiejkolwiek szczeliny w murze życia, gdzie mógłby zakwitnąć chwast okazji”

„Ale pulsowanie krwi w bulwie ignamu, którą niósł przed sobą owinięty puszystym ręcznikiem, kazało mu podążać za zjawą, która narzuciła swój ręcznik jak pelerynę”

oraz crème de la crème cytatów:

„Jego żołądź, przypominająca fioletowe serce wyrwane z piersi stworzenia wielkości królika, spoczywała na jasnych włosach jej wzgórka łonowego”

Zostawmy z boku nadmiernie eksploatowaną erotykę w wydaniu czarno – białym. Walorem „Brazylii” jest bowiem wątek krajoznawczy, dzięki któremu docenić można ogrom tego Państwa i jego niewiarygodną różnorodność – od plaż Rio, przez industrialną stolicę w środku niczego, dziką Amazonię na północy i tajemnicze rubieże Mato Grosso na zachodzie.

Podróż podrabianego Tristana i lewej Izoldy byłaby ciekawym przyczynkiem do poznania brazylijskiego interioru, ale…

Ale tu znowu można liczyć na dziadka Johna. Updike uroił sobie zostać drugim Cortazarem lub czwartym G.G. Marquezem. „Wtem” nastaje więc klimat a’la realizm magiczny. Trochę dziwnie, tak nagle. W szczególności po wielu stronach realistycznego (jak sam określa) pieprzenia, w których fascynacja autora „bulwą ignamu” nie pozostawia po magii choćby cienia. Waloru magicznego nadają także niespodziewanie napotkani konkwistadorzy z rapierami i pistoletem skałkowym (no, łał).

Cechą szczególną utworu pozostają także „ni w pięć …” wtrącenia w języku portugalskim (bez adnotacji czy słowniczka). Według znawców języka – słowa niekoniecznie autentyczne dla brazylijskiej gwary.

„Brazylia” wciąga niezdrowo, choć momentami nie obce są czytelnikowi momenty zwątpienia. To jednak małe poświęcenie w zamian za owoc drzewa poznania – porno powieść realno – magiczną w stylu Stasia i Nel u źródeł szaleństwa.

Warto! ROTFL 🙂

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 23 sierpnia 2016 w literatura 2016

 

Tagi: , ,

Śmierć w Amazonii – Artur Domosławski

smierc-w-amazoniiJak „Śmierć w Wenecji” kojarzy się z kryminałem :), tak odczytując tytuł „Śmierć w Amazonii” przed oczami staje zielone piekło pełne złowrogich stworzeń. Jadowite pająki, miliony agresywnych insektów, węże i rybki wciskające się we wszystkie dziury pływaka to jednak nic w porównaniu z największym drapieżnikiem w dżungli –homo kapitalismus.

Artur Domosławski jest uznanym reporterem z zacięciem lewicującego tropiciela nieprawości. Jego najbardziej rozpoznawalnym dziełem jest biografia „Kapuściński Non-fiction” – kontrowersyjny rys dziennikarza powszechnie uznanego za geniusza opowieści podróżniczych. W „Gorączce latynoamerykańskiej” autor opisał swoją długą podróż po Ameryce Południowej. W „Śmierci w Amazonii” dziennikarz powraca w znane już sobie miejsca. To zdecydowanie jego temat – przyglądanie się kulturom latynoamerykańskim z poziomu tubylca.

Śledztwo Domosławskiego przetacza się przez trzy kraje – dla Europejczyka synonimy egzotyki. Brazylia wciąż kojarzy się z Copacabana i karnawałem w Rio, Chile to górzysty pasek wzdłuż kontynentu a Ekwador …. tak, to z nimi przegraliśmy na mistrzostwach świata. Reasumując – dla przeciętnego Polaka wymienione miejsca na mapie mogłyby zostać oznaczone starorzymskim „Hic sunt leones”.

Pierwszy z reportaży rozpoczyna się opowieścią o śmierci pary ekologów w zapomnianym brazylijskim stanie. Kluczem jest Amazonia. Trop prowadzi od zabójców do wielkiego biznesu. Kończy się dosłownie w naszych salonach. Zadowoleni z kupionej w nobilitowanej fimie DLH egzotycznej podłogi nie mamy pojęcia, że naklejki świadczące o poszanowaniu natury to jeden wielki „pic” a pozyskiwanie materiałów na nasze stoły i kredensy zaczyna się od wycinania „płuc Ziemi”. Brazylia to nie tylko dynamiczna gospodarka i piłka nożna – to przede wszystkim ogólnokrajowa mafia wspierająca rabunkową gospodarkę naturą.

Podobną tonację mają kolejne dwa reportaże – z Chile gdzie Państwo kładzie łapę na złotonośnych terenach i Ekwadorze, w którym powszechnie szanowany amerykański koncern Texaco realizuje swoje biznesowe cele „po trupach”. Przepędzanie tubylców, dewastacja środowiska, wykorzystywanie naiwności lokalnych społeczności czy urągające wszelkim normom procedury bezpieczeństwa – to wciąż powtarzająca się pieśń w opowiadaniu Domosławskiego.

W olbrzymiej górze nieprawości i nieszczęścia, przykrytych chciwością garstki decydentów Domosławski dokopuje się jednak nowego zjawiska – kiełkującej samoświadomości. Wojujący z mafijną hydrą ekolodzy w Brazylii, społeczności chilijskich rubieży stawiające czoła własnej władzy i lokalny domorosły prawnik bohater, który stawia czoła potędze największego koncernu paliwowego świata w Ekwadorze – to bohaterowie naszych czasów. Reporter z nieskrywaną sympatią opisuje zmagania z góry skazane na porażkę, a jednak pozwalające odzyskać zwykłym ludziom choćby cień nadziei.

„Śmierć w Amazonii” jest trudną lekturą. Egzotyka jakiej oczekuje się sięgając po książkę ustępuje miejsca słusznej, ale nieco przytłaczającej tyradzie przeciwko krwiożerczemu kapitalizmowi. Trzeba zatem mieć świadomość, że proza Domosławskiego to „pióro zamiast karabinu” a nie gładka opowieść Tonego Halika o dżungli i problemach z jeepem na bezdrożach.

 

 

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 7 Maj 2015 w literatura 2015

 

Tagi: , , , , , ,