Adrian Lyne to facet od skomplikowanych fabuł o relacjach damsko – męskich. Wystarczy wspomnieć dwa tytuły nieobce kinomanom: „Fatalne Zauroczenie” i „Niemoralna Propozycja”. W tym pierwszym Glen Close dosyć mocno skomplikowała życiorys Michaela Douglasa. W tym drugim zmanierowany milioner Robert Redford niewinną propozycją rozniósł w pył sielskie życie państwa Murphy (Demi Moore i Woody Harrelson).
„Deep Water” nie powiela pomysłów sprzed lat, ale reżyser wciąż konsekwentnie wbija klinik w pozornie szczęśliwe małżeństwa.
Państwo Van Allen wiodą sielskie życie. Ona piękna i utalentowana, on bogaty i niezbyt zapracowany. Podczas gdy on oddaje się pasjom hodowli ślimaków (sic!) ona bez mrugnięcia okiem sprowadza do sypialni kolejnych kochanków. On zdaje się niczego nie dostrzegać, ona rozsierdzona tym faktem ostentacyjnie obnosi się swoją niewiernością.
Akcja początkowo pozornie się ślimaczy, ale pan ślimak Van Allen (Ben Affleck) powoli pokazuje różki. W tajemniczych okolicznościach przyrody kolejni kochankowie pani Van Allen znikają jak kamień w wodę.
Demoniczny (he, he) Affleck o mocnej szczęce wysuwa się na pierwszy plan, Ana De Armas jest raczej ozdobnikiem a motywy jej zachowania nie wybrzmiewają zbyt mocno. Być może to błąd w obsadzie: gdyby Pan Ślimak był brzydki i pokraczny, to historia Pięknej i Bestii miałaby ostrzejszy smak.