RSS

Archiwum kategorii: literatura 2012

cały 2012 – literatura

Dżuma, Obcy, Upadek – Albert Camus

Oran to duże miasto w Algerii. Camus celowo nie precyzuje czasu swojej powieści. Epidemia czarnej śmierci i  zamykanie murów z mieszkańcami w środku przywodzi na myśl Średniowiecze. Nie są to jednak czasy mroku i zabobonu, bo na ulicach pojawiają się samochody a ludzie słuchają radio.

Dżuma jest lekturą. Obawiam się jednak, że młody człowiek nie jest w stanie dojrzeć na kartach wielości znaczeń a długie, filozoficzne wywody bohaterów wydadzą się nudne. Głęboki humanizm powieści wymaga skrupulatnego i wolnego tempa czytania.

Obcy – historia człowieka, któremu na niczym nie zależy. Przejmująca ale dosyć skomplikowana znaczeniowo. Banalna pozornie historyjka opowiadająca o naturze człowieka.

Upadek – to nie jest nowela, na podstawie której powstał film o Hitlerze 🙂 Paryski adwokat, dawniej ważna postać palestry przenosi się do Amsterdamu aby pomagać potrzebującym klientom podrzędnych portowych barów. Monolog o winie i odkupieniu.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 11 listopada 2012 w literatura 2012

 

Tagi: , ,

Boży Wojownicy – Andrzej Sapkowski

Druga część „Trylogii Husyckiej” zmienia charakter z przygodowej na iście reformatorską. W Narrenturm bohaterowie stanowili radosną i hałaśliwą kompanię, która wciąż wpadała w kłopoty – głównie z powodu gorącej krwi młodego medyka. W „Bożych Wojownikach” trójka bohaterów tarza się w odmętach wojen religijnych. Niewinni podróżnicy zmieniają się w coraz bardziej ponurych mścicieli i zaciekłych neofitów nowej religii.

Akcja toczy się wartko, łacina i inne języki dawne nie przeszkadzają nadmiernie a historia podana jest oszczędnie – w sam raz aby zaciekawić epoką ale nie zniechęcić zawiłościami polityki.

Drugi tom trylogii trzyma poziom.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 7 listopada 2012 w literatura 2012

 

Tagi: ,

Narrenturm – Andrzej Sapkowski

Narrenturm (niem) – wieża głupców, czyli miejsce odosobnienia dla wszelkiego rodzaju odszczepieńców i chorych umysłowo. Obiekt taki można m.in. podziwiać w Wiedniu. Ten najstarszy obiekt został jednak wybudowany w XVIII wieku podczas gdy tytułowa wieża błaznów jest w użyciu w roku 1425.

Pierwsza część tzw. trylogii husyckiej – „Narrenturm” początkowo  wydaje się popisem erudycji autora cyklu o Wiedźminie. Tak jest rzeczywiście, ale w pozytywnym znaczeniu. Najeżenie cytatami łacińskimi i odnośnikami do wielu historycznych czy legendarnych zdarzeń nadaje powieści klimatu. Po chwili zmagania się ze skomplikowaną sytuacją polityczną tamtych czasów łacina nadaje smaku a całość szlifu niemalże powieści historycznej. Książkę tą trudno jednak zaliczyć do historycznych. To raczej powieść fantasy osadzona w realnej czasoprzestrzeni.

Czas wojen (krucjat) husyckich jest w Polsce stosunkowo mało znany. Pierwsza połowa XV wieku to dla nas raczej gloria pod Grunwaldem i mocowanie się z Krzyżakami. Tymczasem tuż obok – a nawet patrząc z dzisiejszego punktu widzenia – na ziemiach polskich, na Śląsku dzieją się rzeczy o charakterze ogólnoeuropejskim.

Jedynym, odstającym nieco wątkiem pozostają historie dotyczące magii. Wtrącenia o magii początkowo wydają się być jedynie ozdobnikiem i znakiem czasów średniowiecza. Na kolejnych kartach stają się wybawieniem z opresji i podmiotem opowieści. Wygląda to tak, jakby autor z czasem zdecydował się skręcić z drogi powieści historycznej w stronę bliższą Wiedźminowi.

 
1 Komentarz

Opublikował/a w dniu 28 października 2012 w literatura 2012

 

Tagi: , ,

Zapiski z małej wyspy

Bill Bryson, urodzony w Ameryce Brytol zaczyna swoją sentymentalną podróż w Dover. Rozpoczyna podróż tam, gdzie nieoczekiwanie wielu Polaków ujrzało w paszporcie stempelek odmawiający wjazdu.

Bryson podąża ścieżkami nic nie znaczących dla nas nazw (no, może za wyjątkiem Londynu). W każdym z miejsc dostrzega dwie strony medalu – zarówno brytyjskie dziwactwa i przywary jak i chwytające za serce stare zwyczaje czy lokalne osobliwości. Jego opowieści rozsiane od epoki taczeryzmu po dzień dzisiejszy w większości są Anglii przychylne.

Chociaż czasami słyszy pytania w stylu: „D’ya hae a hoo and a poo?” (Glasgow), autor zachwyca się też Walią i Szkocją z jej odrębnymi zwyczajami.

Dla polskiego czytelnika książka ma dosyć znikome walory przewodnika. Nie będąc byłym imigrantem ze zmywaka (poza Londynem) trudno ocenić spostrzeżenia Brysona na temat kolei, dworców czy pensjonatów.

Słowem – jeśli nie jest się anglofilem, lektura może wydać się nieco monotonna.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 15 października 2012 w literatura 2012

 

Tagi: , ,

Odyseja Kosmiczna 3001 Finał

Nieszczęśliwie zabrałem się za Space Odyssey 3001 jako za pierwszą czytaną z tego cyklu. Z „odysejami” jest jak z powieściami Dumasa. Kolejne części stanowią kontinuum i nie sposób ich zignorować. Odyseję 3001 dało się jednak przeczytać a dygresje do poprzednich wydarzeń były dosyć zrozumiałe.

To co w odysei jest najbardziej SF to tajemniczy czarny obelisk – świadectwo ręki Boga czy istot pozaziemskich i jednocześnie mistyczny obiekt, który stał się dla ludzkości artefaktem. W ostatniej części mamy takich artefaktów już trzy a sama powieść wyjaśnia na końcu czym są. Ludzkość zmienia się dynamicznie. Kolejna część cyklu poprzez odkurzoną postać jednego z kosmonautów – ofiar HALa 9000 mierzy się z wizją świata za tysiąc lat. Czapa (pomost pomiędzy komputerem i systemami a umysłem) czy pierścień wokół równika i cztery kolumny mieszkalne wyrastające z Ziemi to ciekawe ale dosyć marne predykcje przyszłości. Mamy też nieśmiałe próby historii ludzkości, która antagonizuje się z uwagi na miejsce (planetę) urodzenia. Ziemianie są tu trochę jak znienawidzona arystokracja.

Pierwsza część cyklu: Odyseja 2001 była inspirowana przez Stanleya Kubricka. Ten wizjoner kina szukał tematu, który wyniósłby kino SF na orbitę sztuki. Clarke rozwinął swój pomysł z krótkiego opowiadania „The Sentinel” a Kubrick wyszlifował pomysł do rangi perły kina. Niestety kolejne części cyklu są „tylko” clarkowskie.. Pomysłowe, ale nie genialne.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 14 października 2012 w literatura 2012

 

Tagi: , ,

Trujące Pasmo – Arthur Conan Doyle

Początek XX wieku eksplodował wynalazkami i rozwojem nauki jakiej ludzkość wcześniej nie widziała. Rozwój matematyki i astronomii skupił uwagę świata także na otaczającym Ziemię kosmosie.

W 1910 roku podczas przejścia przez peryhelium komety Halleya, Ziemia została omieciona jej ogonem. Panika i lęk przed nieznanym spowodował, że prasa utonęła w sensacjach na temat cyjanu zawartego w gazach komety.

W czasach tych Arthur Conan Doyle – powszechnie już znany z opowieści o Sherlocku Holmesie fascynuje się nauką, archeologią i kosmosem.

Trujące Pasmo – pierwsza i najdłuższa opowiastka w tym tomiku – jest w zasadzie odpowiedzią na dictum z 1910 roku.

Opowieść o wybitnym profesorze Challengerze z pasją ale też z lekkim dystansem przedstawia zagrożenie przenikającym wszystko eterem. Pointa jest nieco zaskakująca, ale opowiadanie przednie. Uroczy jest też język pioniera SF z przełomu wieków. Z opowiadań przebija zachwyt nad przyszłością i ufność w nieodkryte jeszcze wynalazki.

Pozostałe dwa opowiadania są krótkie i błyskotliwe. Pierwsze przypomina nieco klimatem naiwne podróże do wnętrza Ziemi Juliusza Verne, druga to zaledwie zarys historii, który można traktować jak niedokończony pomysł.

[cyt za Wikipedia]  W roku 1997 podczas przejścia przez peryhelium komety Hale’a-Boppa kilkudziesięciu wyznawców kultu Wrota Niebios popełniło masowe samobójstwo, sądząc, że w ten sposób mogą dostać się na statek kosmiczny, ukrywający się w jej warkoczu. Conan Doyle byłby zachwycony. Doskonała inspiracja do kolejnej opowieści.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 6 października 2012 w literatura 2012

 

Tagi: ,

Cmentarz w Pradze

Umberto Eco, erudyta i profesor semiotyki (kto u licha wie co to jest semiotyka) rozpaczliwie próbuje nadążyć za swoim sukcesem sprzed wielu lat i famą „prawie Nobla”. Po paru opasłych tomach intelektualnej uczty Eco wraca więc do nieco bardziej sensacyjnej formuły tajnych spisków.

„Cmentarz w Pradze” jest powieścią całkiem udaną, chociaż intelektualiści fukną na wątki sensacyjne a czytacze kryminałów zmęczą się nadmiernymi wywodami z pogranicza nauk wszelakich.
Wszystkich zaś po równo do snu położy historia powstawania włoskiej republiki.

Nieuważny czytelnik zadziwi się natomiast skalą „hejtu” jakim ocieka dziennik Simone Simoniniego. Są to bowiem całkiem pikantne wywody o antysemityzmie, wolnomularstwie i wszelkich nieprawościach. Nie to było oczywiście intencją autora. Skupiając się na genezie powstania „Protokołów Medrców Syjonu” Umberto Eco dotyka problemu, który trawi umysły wszelkiej maści radykałów aż po dziś dzień. „Protokoły…” zaprzątały umysły wszędzie tam, gdzie warto było znaleźć ofiarę zastępczą”. Do dziś globalny spisek żydowski tkwi w sercach i umysłach, dając wyraz w przesądach o powstawaniu macy czy ogólnym emploi żydów (rozważmy tylko obrazki z „żydkiem” liczącym pieniądze w wielu polskich mieszkaniach).

Powieść najeżona postaciami historycznymi, arytmetyką historii powszechnej schyłku XIX wieku i przenikającymi się tajnymi spiskami nie jest lekturą łatwą. Jest jednak wciągająca i daje do myślenia. Chociażby o tym, że Protokoły były fundamentem dla „Mein Kampf” pewnego niespełnionego kaprala.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 27 września 2012 w literatura 2012

 

Tagi: , , , , ,

Grochów – Andrzej Stasiuk

Piękna, liryczna opowieść w formie małej książeczki. Cztery opowieści, cztery śmierci. O babce, dla której odejście to wyłącznie przejście do świata obok, o psie, który układał się w kłębek a w jego gasnącym cieple ogrzewał się kot, o poecie, który odszedł w samotności sterylnego miejsca i o kumplu, którego prochy przypomniały zapachy z młodości.

Oszczędna proza z obsesyjnie przyciętymi słowami. Książka wypełniona bezbrzeżnym smutkiem w całkowitym zrozumieniu śmiertelności.

„Nie od razu jesteśmy śmiertelni. Wtedy nie byliśmy. Teraz wracam do nich (…). Tamte dni. Gdy nic nam nie groziło”

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 14 września 2012 w literatura 2012

 

Tagi: ,

Podróże z Herodotem – Ryszard Kapuściński

„Podróż przecież nie zaczyna sie w momencie, kiedy ruszamy w droge, i nie kończy, kiedy dotarlismy do mety. W rzeczywistości zaczyna sie dużo wcześniej i praktycznie nie kończy sie nigdy, bo taśma pamięci kręci sie w nas dalej, mimo że fizycznie dawno już nie ruszamy się z miejsca. Wszak istnieje coś takiego jak zarażenie podróżą i jest to rodzaj choroby w gruncie rzeczy nieuleczalnej.”

„Podróże z Herodotem” wydał autor dopiero w 2004 roku jako jedną z ostatnich książek. Zapewne długo wahał się z upublicznieniem tej książki. W porównaniu z reszta dorobku jawi się ta książka bardziej intymną i oderwaną od czystej materii obserwacji rzeczywistości.

Pomiędzy Herodotem a Kapuścińskim można by postawić znak równości. Autor jest zafascynowany starożytnym podróżnikiem i widzi wiele jego cech jakby odbitych w sobie. Podkreśla rzemiosło swojego mistrza ale zadziwia się też samej treści dzieła Herodota stosując często formę pytań bez odpowiedzi: Jak uciekł? Wyskoczył? Biegł całe kilometry pomimo potwornego bólu i krwawienia?” Kapuściński dociekliwie studiuje „Dzieje” i stara się wydobyć z tej wyprawy w czasie niedopowiedziane historie. Ale nie to jest najważniejsze i nie o śledzenie historii Persów czy Greków tu chodzi.

Najważniejsze jest to, że starożytny podróżnik pozostawił po sobie opis czasów tak, jak Ryszard Kapuściński pozostawił po sobie opis drugiej połowy XX wieku. „Dzieje” są wzorcem, który stał się matrycą całego dorobku polskiego pisarza.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 13 września 2012 w literatura 2012

 

Tagi: , ,

Młode Lwy – Irwin Shaw

Irwin Shaw, syn rosyjskich emigrantów (Irwin Gilbert Shamforoff) ruszył na wojnę mając 26 lat. Jako człowiek doświadczony (w stosunku do poborowych w ustawowym wieku) a także Żyd z pochodzenia patrzył na wojnę i swoje obowiązki w sposób odmienny niż większość młodych Amerykanów. Nie bez znaczenia była oczywiście wrażliwość literacka, która pozwoliła mu krytycznie przyglądać się zjawisku wojny światowej.

Swoje spostrzeżenia na temat wojny przelał na papier i opublikował już w 1948 roku. Książka w wielu aspektach mocno wyprzedziła postrzeganie tego konfliktu  przez ogół społeczeństwa lat powojennych.

„Młode Lwy” są przede wszystkim doskonałą nowelą o czasach wojny. Okiem poborowego musztra jest sposobem na upodlenie człowieka, bitwa to chaotyczna rąbanka a życie za frontem jest ciągiem folgowania sobie na wszelkie sposoby. Punkt widzenia I. Shawa niewiele odbiega w tych punktach od innych kanonów literatury światowej.

Swaw stara się nadać swoim bohaterom wiele odcieni, bez czerni i bieli (jak w wielu amerykańskich filmach). Być może brak książkowych subtelności zdecydował o  tym, że nie spodobała się mu ekranizacja z Marlonem Brando.

Kapral Christian Diestl, szeregowy Noah Ackerman i szeregowy Michael Whiteacre przeżywają wojenne zmagania w różny sposób aby na ostatnich stronach wystąpić w „scene finale”. Niczym w greckiej tragedii ścieżki życia trzech ludzi krzyżują się w bawarskim lesie.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 13 września 2012 w literatura 2012

 

Tagi: , ,