W spokojnym miasteczku Hawkins zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Zaginięcie młodego Willa to początek ścieżki znaczonej kolejnymi ofiarami i coraz mniej zrozumiałymi wypadkami.
Mieszkańcy racjonalizują niespotykaną wcześniej kumulację tragicznych zdarzeń. Powiązania z nadprzyrodzonymi mocami zdaje się widzieć wyłącznie mała grupka dzieciaków zafascynowanych „Dungeon & Dragons”. To do nich trafi „Jedenastka”, uciekinierka z pobliskiego tajnego ośrodka badań rządowych.
Podobieństwo z „IT” nieprzypadkowe, podobnie jak dziesiątki innych stylistycznych zabiegów oczarowujących widza w tym serialu.
Dla tych, którzy w latach 80-ych byli w wieku paczki serialowych bohaterów „Stranger Things” będzie filmową maszyną do podróży w czasie od której trudno się „odkleic”. Spójrzcie tylko na ten plakat rodem z blockbusterów sprzed czterdziestu lat!
Dopracowana w szczegółach stylistyka, kultowe dziś gadgety lat 70 i 80, świetnie dobrana muzyka. Do tego niezbyt skomplikowana fabuła, która nie odstraszy nadmiernymi teoriami z fizyki.
Wyważony miks S-F, kina przygodowego i horroru tylko z pozoru wydaje się dziwny. To jednak mieszanka wybuchowa i mina pułapka zarówno dla tych, którzy z zapartym tchem oglądali premierę „Obcego” czy „IT”, jak i dla widzów w wieku filmowej paczki Mike’a i Eleven.