Ekranizacja prozy naszej świeżo upieczonej noblistki wiernie podąża za fabułą książki.
Janina Duszejko woli zwierzęta niż ludzi, swoje kontakty ze społeczeństwem ograniczając do kilku osób z sąsiedztwa. A okolica jest wyjątkowa, pełne lasów sudeckie pogranicze.
Choć gęstość zaludnienia jest tu znikoma, trup ściele się nadzwyczaj gęsto. Rezolutna pani Duszejko zaczyna własne śledztwo.
Film Agnieszki Holland czerpie swoją moc z nieprzyjaznego klimatu i tajemniczej głuszy. Czar (nieco) pryska, gdy pojawiają się pierwsze promienie wiosennego słońca a z nimi nieuchronne spłycenie fabuły. Z lynchowskiego „Twin Peaks” film wizualnie przechodzi w polskie Wilkowyje. Od klęski produkcję ratuje książkowy twist Olgi Tokarczuk. Coś, czego szczęśliwie nie udało się zepsuć na etapie produkcji.