Klasyczna proza Agathy Christie. W trakcie podróży luksusowym pociągiem „Orient Express” dochodzi do zbrodni. Wśród pasażerów jest sławny Hercules Poirot.
Detektyw rozpoczyna śledztwo i każdy z pasażerów staje się podejrzanym.
Kto czytał, obejrzy z zaciekawieniem, ale i wiedzą „kto zabił”. Kto nie czytał, będzie mieć „fun”, ale ominie go magia prozy pani Agathy.
Orient Express roku 2017 to doskonale wykonane widowisko, wystylizowane stosownie do powieściowej epoki i wypełnione gwiazdami niczym domowy indyk z nadzieniem.
Johny Depp, Willem Dafoe, Judi Dench, Penelope Cruz, Michelle Pfeiffer i wreszcie Kenneth Branagh w roli Herculesa Poirot – wprost nie sposób znaleźć sceny bez aktora za milion dolarów.
A jednak „Morderstwo w Orient Expressie” nieco rozczarowuje. Początek niczym opowieść kina familijnego, fabuła prowadzona poprawnie, ale jakoś tak bez dreszczyku emocji… być może chęć stworzenia kolejnego blockbustera „pewniaka” zapędziło twórców w filmowy „kozi róg”.
Półka z przygodami belgijskiego detektywa jest długa. Spodziewajmy się zatem kolejnych pastelowych kryminałów.