Tak jak bohaterowie Marvell-a w końcu musieli zaistnieć na kartach jednego komiksu a „Liga Niezwykłych Dżentelmenów” skupia przedziwnych superherosów, tak Krajewski musiał doprowadzić do spotkania Eberharda Mocka z Edwardem Popielskim.
„Głowa Minotaura” to właśnie takie spotkanie – niemiecki komisarz z Breslau, obecnie oficer Abwehry i polski policjant śledczy Edward Popielski ze Lwowa zaistnieli na kartach książki za sprawą zwyrodnialca, który pojawił się w obu miastach. Znowu jest klimatycznie i mrocznie. Oba miasta są plastycznie opisane a jednak inne – Lwów zdecydowanie bardziej zielony i przyjazny, Breslau tonący już w szaleństwie nazizmu. Pojawia się też stojące w połowie drogi miasto Katowice ze swoimi „familiokami” i wszechobecnym pyłem węglowym. Nie o opisy krajoznawcze tu jednak chodzi a o kolejną makabryczną sprawę. Obaj panowie policjanci okazują się bardzo do siebie podobni w zachowaniu, gustach a nawet wykształceniu. Krajewski skupił się tym razem na samych „superbohaterach” intrygę kryminalną odsuwając nieco na bok. To ukłon w stronę wiernego czytelnika, który domagał się więcej Eberharda. Sprawna wolta pokazała kolejny epizod z życia wrocławskiego gentlemana wiążąc jego uniwersum z nowym, nieco poprawionym przez Krajewskiego bohaterem. Popielski jest bardziej skomplikowany. Jego gusta poprzekładane są niecodziennymi przypadłościami a smaku całości dodają perypetie rodzinne, przy których historia Mocka wydaje się banalna.
Na deser dostajemy rozwiązanie zagadki Minotaura – skomasowane do jednego – dwóch rozdziałów, które czyta się z zapartym tchem.
One response to “Głowa Minotaura – Marek Krajewski”